28
wrz

Przebaczenie – Jom Kippur

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

Tak się złożyło (nie wierzę w przypadki), że mówimy na temat przebaczenia w czasie, kiedy Żydzi obchodzą swoje największe święto – Jom Kippur. To święto w niezwykle jasny sposób pokazuje, czym w sercu Boga jest przebaczenie i pojednanie.

Zachęcam do poczytania sobie na temat tego święta, np na http://www.hatikvah.pl/index.php?option=com_content&task=emailform&id=28.

To święto wzywa i konfrontuje; przez ustanowienie takiego święta Bóg chce przekazać jasny komunikat: przebaczenie i pojednanie jest warunkiem wejścia w nowe rzeczy (które reprezentuje rozpoczęty nieco wcześniej nowy rok).

Wiele już napisałem na temat przebaczenia. Teraz musimy to zrobić. Proszę każdego, kto czyta te słowa: Nie wchodź w nowe rzeczy ze starym nieprzebaczeniem, ponieważ to się nie uda.

Jana 7:37-39:  W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego

Łącząc się z wami w bólu i radości tego okresu pomiędzy Jom Kippur i ostatnim dniem Święta Namiotów wierzę, że odniesiemy zwycięstwo i staniemy się lepsi, a nie bardziej zgorzkniali (pamiętacie: bitter or better).

Uściski.

25
wrz

Przebaczenie ludziom

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

To najbardziej oczywisty, co nie znaczy najłatwiejszy obszar przebaczenia. Najtrudniejsze jest to, że musimy przebaczyć tym, którzy są dla nas najważniejsi; których kochamy i na których opinii nam zależy. To konfrontuje nas bardzo.

Największym wrogiem przebaczenia ludziom jest osąd. Trochę już na ten temat pisałem, ale chcę jeszcze raz to podkreślić, ponieważ dla przebaczenia jest on warunkiem sine qua non (koniecznym). Osąd jest naszym prywatnym więzieniem, w którym trzymamy więźniów, czyli tych, którzy wobec nas zawinili. Jednych trzymamy tylko przez chwilę, innych przez lata, ale są i tacy, którzy mają dożywocie (gdybyśmy mogli, wykonalibyśmy karę śmierci, ale ze względu na to, że jesteśmy „dobrymi chrześcijanami” pamiętamy o przykazaniu nie zabijaj). Dopóki w tym, więzieniu jest chociaż jeden człowiek, nie jesteśmy wolni od nieprzebaczenia.

Niektóre symptomy braku przebaczenia ludziom:

  • Odczuwanie bólu, z powodu tego, co mnie spotkało. Ból mówi o ranie, a dopóki jest rana, dopóty proces uzdrowienia nie jest zakończony. Lepiej jest szczerze powiedzieć: „Potrzebuję trochę czasu, aby pokonać ten ból”, niż nieszczerze: „Wszystko jest w porządku”, podczas gdy moje serce krwawi i woła: „Nie zbliżaj się do tego człowieka!”
  • Rozpamiętywanie trudnych doświadczeń. Rany, które nam się zdarzają (każdemu się zdarzają), kiedy już się zagoją, pozostawiają najczęściej ślady w postaci blizn. W dawnych czasach blizny na ciele mężów – wojowników, były powodem chluby – świadczyły o waleczności i poświęceniu. Blizna przypomina o zranieniu, ale nie boli. Zawsze możesz wskazać na nią palcem i powiedzieć komuś: „Widzisz, ja też byłem zraniony, ale ta rana może się zagoić i możesz dalej żyć.” Miejsca zagojonych ran stają się obszarami naszego autorytetu, w którym możemy posługiwać innym zranionym. Jeśli jednak nasza rana jest ciągle otwarta i zaropiała, jesteśmy bezużyteczni dla innych, co więcej, możemy ich zatruć naszym zranieniem i wtedy stajemy się winni ich gorszego stanu – inaczej mówiąc, gorszymy ich. Tak więc pamięć o trudnych wydarzeniach jest ważna, ale kiedy towarzyszy jej ból, staje się zarazą.
  • Oczekiwanie na karę dla tych, którzy wobec nas zawinili. To jak morderstwo na zlecenie. Sami nie chcemy wymierzać kary, bo przecież jesteśmy miłosiernymi chrześcijanami, ale jesteśmy przekonani, że aktem sprawiedliwości będzie, jeśli nasi winowajcy zostaną przez kogoś ukarani; przez życie, „los”, innych ludzi, a najlepiej przez Boga – wtedy mamy największą satysfakcję, ponieważ jest to dowód na to, że Bóg jest po naszej stronie. To oczekiwanie jest najczęściej tak głęboko ukryte, że wielu z nas nie zdaje sobie z niego sprawy i tylko czasem jesteśmy zdziwieni i myślimy; „Dlaczego jemu się to udało? Dlaczego Bóg go pobłogosławił? Dlaczego ludzie okazują mu względy i zaufanie? Przecież on na to nie zasługuje!”
  • Unikanie ludzi, którym „przebaczyliśmy”. To najbardziej „chrześcijańska” praktyka w dziedzinie przebaczenia. „Ja ci przebaczyłem, i niech ci Bóg przebaczy tak, jak ja ci przebaczyłem, ale nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Jeśli mamy naśladować Jezusa, również w dziedzinie przebaczenia, to zastanów się, co byś zrobił, gdyby Jezus przebaczył ci w taki sposób; nic do ciebie nie mam, ale nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Czy wyobrażasz sobie wieczność w tych warunkach?
  • Trzymanie ludzi w „pułapce przebaczenia”. Moje przebaczenie wisi nad ludźmi, jak wielkie „memento” – pamiętaj, że ja ci przebaczyłem. Źle czujemy się z ludźmi, którzy „wiele nam wybaczyli” i pamięć o tym ciągle trwa. Na dłuższy dystans nie jesteśmy w stanie wytrwać w relacji z nimi.

Bóg ma dobrą pamięć, ale w jednej dziedzinie sam sobie tę pamięć ograniczył i powiedział:

Jeremiasza 31:34  …Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie – wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał. (BT)

Jeremiasza 31:34  …Wszyscy bowiem będą Mnie znali – od najmłodszych do najstarszych – mówi Pan – bo wszystkim przebaczę ich winy i nie będę już pamiętał ich grzechów. (BW)

Podaję dwa tłumaczenia tego wersetu, żebyśmy uchwycili lepiej jego sens. Osobiście uważam, że Bóg nie może o czymś zapomnieć (ze względu na Jego doskonałość w każdej dziedzinie), ale może nigdy nie wspomnieć o czymś. To daje ogromne poczucie bezpieczeństwa, kiedy wiem, że np. moja żona nie użyje mojego grzechu, lub słabości, które mi przebaczyła w czasie rozmowy, czy nawet w chwili napięcia.

Psalmów 103:12  Jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki.

Wschód od zachodu jest tak odległy, że nigdy się nie spotkają, co oznacza, że przebaczone grzechy już nigdy nie wrócą do nas – nawet na Sądzie Ostatecznym.

Wspaniałym przykładem takiego przebaczenia jest przypowieść o tzw. Synu Marnotrawnym (Łk 15). Ze względu na powszechną znajomość jej treści nie będę jej cytował, ale chciałbym zwrócić uwagę na wspaniałość ojcowskiego przebaczenia. Pozwoliło ono synowi, powtórnie stać się synem, chociaż w oczach ludzi i we własnej opinii, zasługiwał na to, by co najwyżej zostać sługą/niewolnikiem.

Oczywistym warunkiem takiej reakcji ojca była szczera skrucha i prawdziwe nawrócenie. I to jest moment, w którym szczerze wierzący chrześcijanie są często wykorzystywani. Tak, przebaczenie jest moim obowiązkiem, ale obowiązkiem winowajcy jest szczere nawrócenie. Bez tego, oczekiwanie przebaczenia jest próbą wykorzystania. Najczęściej takie próby są nieświadome, ale czasami, niestety, zdarzają się próby działania z premedytacją. W swoim życiu doświadczyłem spotkania z kilkoma takimi osobami. Bardzo trudno jest nam czasami trzeźwo rozeznać, czy postawa człowieka jest szczera czy nie. Dla mnie w takich sytuacjach, jedynym rozwiązaniem jest kościół i rozeznanie grona mądrych i dojrzałych wierzących.

Prawdziwe, głębokie przebaczenie, jak w Łk 15, prowadzi do odbudowania człowieka, a Bóg, który w takich sytuacjach daje wiele łaski, pomaga nam w tym.

Nie chciałbym wprowadzać jakiejkolwiek gradacji przebaczenia, ponieważ zawsze można pominąć jakiś aspekt, albo stopień, chcę jednak wyraźnie powiedzieć, że nie każde przebaczenie jest jednakowo skuteczne i uwalniające. Wierzę, że najwyższą formą przebaczenia jest przebaczenie ojcowskie, kiedy przyjmujemy winowajcę (szczerze skruszonego) i przywracamy go (prowadzimy – bo czasami jest to proces) do miejsca, które stracił; do miejsca miłości, zaufania, dziedzictwa i wiecznego przeznaczenia. Wierzę, że ojcowskie przebaczenie ma w sobie pragnienie zasiadania przy jednym stole z marnotrawnymi synami. Takie przebaczenie jest naprawdę odzwierciedlaniem ojcowskiego serca Boga.

Nie bój się, że coś stracisz, kiedy w ten sposób przebaczysz. Bądź hojny, a nawet ekstrawagancki w przebaczaniu. Jeśli zaczniesz się tego uczyć, staniesz się ojcem dla wielu, a Bóg będzie z tobą współpracował.

Nie mam w tym miejscu buteleczki lekarstwa. Po prostu staraj się naśladować Jezusa…

cdn.

24
wrz

Przebaczenie sobie

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie, Znaki czasów

Przebaczenie sobie, to kolejny obszar przebaczenia, w którym mamy problem ze wzrokiem. Trudno jest nam zobaczyć i uznać to, że potrzebujemy przebaczyć sobie, ponieważ mamy problem z… pychą. Tak, pycha, którą można nazwać łagodniej perfekcjonizmem, jest tu główną przeszkodą w tym, abyśmy zobaczyli siebie w prawdzie. Potrzebujemy lustra Bożego Słowa:

2 Koryntian 3:18  My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu.

A jaka jest ta prawda? Tylko Bóg wie, jacy naprawdę jesteśmy i musimy z odsłoniętym obliczem patrzeć w lustro Bożego Słowa i przez to upodabniać się do Jego obrazu. W przeciwnym wypadku zawsze zostaniemy ściągnięci do jednego z extremum: Wszystko jest OK (to bardziej dotyczy Amerykanów i Polaków amerykanopodobnych), lub wszystko jest źle i jestem do niczego (to dotyczy Polaków i obcokrajowców polakopodobnych).

Problem przebaczenia sobie powstaje w wyniku samosądu. A najbardziej charakterystycznym pytaniem (retorycznym) w tym procesie samobiczowania jest: „Jak ja mogłem coś takiego zrobić?” z różnymi wariacjami. Dla mnie osobiście najlepszym przykładem z mojego życia były różnego rodzaju stłuczki samochodowe i wypadki. Ile pytań wtedy ciśnie się do głowy w stylu: „A gdybym…” To gdybanie jest jak samobiczowanie. Korzeniem jednak problemu jest pycha. Niby wiemy, że człowiek jest omylny, ale jeśli tym człowiekiem jestem ja… to już całkiem inna historia.  To wymaga wielkiej pokory, popełnić błąd, przyjąć korektę i nie zrezygnować. Najczęściej dochodzimy do 2. etapu, ale potem przychodzi oskarżyciel, który sączy do naszego umysłu myśli potępiające i pozostajemy w tej „kałuży błota” zbyt długo.

Apostoł Paweł doskonale znał ten proces, dlatego powiedział: „Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki, co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią.” (1Kor 4:3-4)

Tylko Bóg zna nasze serce do końca. Najgorsze jest to, że jesteśmy tak bardzo przywiązani do myśli o sobie, że niezwykle trudno jest zburzyć ten obraz, który budowaliśmy przez lata i przyjąć inna prawdę. Ale musimy przez to przejść. To nie jest pokora, kiedy sami siebie negujemy i oskarżamy. I nie jest wyrazem pychy to, kiedy mamy dobre myśli na swój temat.

Spójrzmy na kilka symptomów, które mogą nam pomóc zobaczyć to, że musimy sobie przebaczyć:

  • Nienawiść do samego siebie, depresja, myśli samobójcze. To już najwyższy poziom samosądu – chciałby jeszcze dodać: pychy i braku zaufania do Boga, ale obawiam się, żeby nie pognębić do końca tych, którzy przechodzą tak trudny czas. Jednak, ze względu na to, że sam byłem w podobnym miejscu (może nie doszedłem do końca, ale było blisko), mam prawo dzisiaj powiedzieć: rezygnacja w miejscu porażki to pycha i niewiara.
  • Apatia, rezygnacja, wycofywanie się. To bardziej subtelna forma tego, co napisałem wyżej. To postawa: Ja się nie nadaję, zróbcie to sobie sami, ktoś inny zrobi to lepiej, itp. Czasem jest to „szczere” – kiedy rzeczywiście wierzymy w to, że inni byliby w tym miejscu lepsi i wtedy wystarczającą formą terapii jest zachęta, a czasami jest to perfidne, kiedy wypowiadamy takie słowa, domagając się pochwał i uznania przed ludźmi, ale w swoim sercu wiemy, że i tak jesteśmy lepsi od innych.
  • Żal nad sobą. Są dwa rodzaje żalu, w miejscu grzechu lub błędu. Jeden, który prowadzi do nawrócenia (przykład Piotra) i drugi, który prowadzi do śmierci (przykład Judasza). Sam żal jest dopiero wstępem do nawrócenia a nie nawróceniem samym w sobie. Nawrócenie kończy się powstaniem i zmianą złego postępowania i myślenia – w przeciwnym wypadku, żal prowadzi do samozniszczenia.
  • Unikanie pracy lub posługi w zespole (w Ciele Chrystusa).  Indywidualizm może wynikać z problemu z samoakceptacją. Jeśli poza grupą czuję się bezpieczniej to problem jest albo w grupie (oskarżanie, złe traktowanie siebie itd.), albo we mnie – porównywanie się z innymi i zabieganie o opinię, uznanie.
  • Zbytnia troska o własną opinię. To bardzo subtelna forma nieprzebaczenia sobie, ale ten element również występuje w takiej postawie. Próba „nadrabiania”, lub tuszowania swoich błędów, w miejscu, gdzie mogę tylko i aż przeprosić, wskazuje na głęboko ukryty problem silnej samooceny.

Buteleczka lekarstwa na problem przebaczenia sobie: Studiuj wersety, które mówią o twoim wiecznym przeznaczeniu, aby uchwycić Bożą perspektywę i Jego cel w przeprowadzaniu nas przez trudne doświadczenia. Możesz rozważać np:
Rzymian 8:29-30: „Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.”

To wspaniałe wersety, które są pigułką wielkich prawd Bożych dotyczących naszej tożsamości, powołania i przeznaczenia.

Drugą radą jest nie patrzeć zbytnio na siebie. Osobiście uważam, że przyczyną wielu lęków, depresji, rezygnacji jest zbytnie koncentrowanie się na sobie, zamiast na Jezusie. Sam to odkryłem, że kiedy patrzę na siebie i w siebie, trudno jest mi znaleźć coś zachęcającego, ale kiedy patrzę na Jezusa, natychmiast poprawia mi się nastrój i przychodzi nadzieja do mojego życia.

cdn.

23
wrz

Przebaczenie Bogu

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

Mam nadzieję, że nikt, kto przeczytał wcześniejsze wpisy nie ma wątpliwości, że przebaczenie jest naszym obowiązkiem ze względu na Boga i swoje własne zbawienie. A teraz, komu muszę przebaczyć?

Naturalna odpowiedź mogłaby być taka: Tym, którzy wobec nas zawinili, czyli naszym winowajcom. Ale niestety nie zawsze to jest takie proste, dlatego proponuję, aby zweryfikować kwestię przebaczenia w 3 obszarach:

Przebaczenie: BOGU, SOBIE, LUDZIOM.

Przebaczenie Bogu jest dziedziną najbardziej niezrozumiałą, bo przecież każdy rozsądnie myślący wie, że Bóg jest dobry i w związku z tym nie zaciąga wobec nas żadnej winy. Jednak w naszym życiu często wygląda to inaczej. Dwa główne pytania, które mogą pomóc w zidentyfikowaniu problemu przebaczenia wobec Boga są następujące:

  1. Dlaczego Bóg do tego dopuścił, skoro jest dobry?
  2. Dlaczego Bóg tego jeszcze nie zrobił, skoro to jest dobre?

Sprawdź swoją relację z Bogiem w świetle tych dwóch pytań. Oczywiście możesz zadać ich więcej, ale te dwa powinny wystarczyć na początek.

Nieprzebaczenie Bogu jest bardzo często spychane przez nas samych w głąb serca, ponieważ sami nie chcemy się do tego przyznać, że mamy problem z Bogiem i z Jego postępowaniem.

Jeden z wersetów biblijnych, który bardzo kocham to:

Jeremiasza 12:1  Sprawiedliwość jest przy Tobie, Panie, jeśli zacznę prowadzić spór z Tobą. Chciałbym jednak mówić z Tobą o słuszności: Dlaczego życie przewrotnych upływa pomyślnie? Dlaczego wszyscy przewrotni zażywają pokoju? (BT)

Jeremiasza 12:1  Słuszność jest zawsze po Twej stronie, Panie, ilekroć zaczynam spór prowadzić z Tobą. Ale chciałbym tylko Cię zapytać: Dlaczego bezbożnym wiedzie się tak dobrze? Dlaczego przewrotni żyją sobie w pokoju? (BW)

Jeremiasz w niezwykły sposób sformułował tę właśnie kwestię; rozterkę pomiędzy logiką rozumu i niepokojem serca. Tak, wiemy, że Bóg ma zawsze rację, ale tak bardzo chcielibyśmy Mu zadać kilka pytań… Czy Bóg zgromił Jeremiasza i zarzucił mu bunt, arogancję itd.? Nie! Wierzę, że On kocha takie rozmowy, w których Mu zadajemy pytania, ale pomiędzy szczerymi pytaniami, a ukrytymi pretensjami serca jest ogromna przepaść, wręcz czeluść ziejąca pustką.

Aby lepiej zilustrować tę rzeczywistość chciałbym przytoczyć dwa fragmenty z Biblii i z góry zaznaczam, że jest ich o wiele więcej.

1. Żona Hioba (Joba) – można w to włączyć też jego „przyjaciół”. Ich reakcja na doświadczenie Hioba to temat sam w sobie, ale na razie zajmijmy się tylko jednym wersetem:
Hioba 2:9  Rzekła mu żona: Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!

O takiej zachęcie ze strony żony „marzy” chyba każdy mąż… Co wyrażają jej słowa? Bóg jest winny!!! Dlatego złorzecz Mu, przeklinaj Go i umieraj!

To straszne słowa; ile w nich żalu, goryczy i beznadziei. Słusznie Hiob stwierdził, że jego żona mówi, jak kobieta szalona. To szaleństwo zarzucać Bogu winę za złe rzeczy, które nas spotykają.

2. Dwa fragmenty z Księgi Malachiasza, które wyrażają tę samą myśl:

Malachiasza 2:17  Uprzykrzyliście się Panu swymi mowami, a pytacie się jeszcze: Czym się uprzykrzyliśmy? Tym, że mówicie: Każdy człowiek źle czyniący jest jednak miły oczom Pana, a w takich ludziach ma On upodobanie. Albo mówicie: Gdzież jest Bóg, sprawiedliwy sędzia?

Malachiasza 3:13-15  Bardzo przykre stały się wasze mowy przeciwko Mnie – mówi Pan. Wy zaś pytacie: Cóż takiego mówiliśmy między sobą przeciw Tobie? Mówiliście: Daremny to trud służyć Bogu! Bo jakiż pożytek mieliśmy z tego, żeśmy wykonywali polecenia Jego i chodzili smutni w pokucie przed Panem Zastępów? A teraz raczej zuchwałych nazywajmy szczęśliwymi, bo wzbogacili się bardzo ludzie bezbożni, którzy wystawiali na próbę Boga, a zostali ocaleni.

Kiedy mówimy tego rodzaju słowa, Bóg mówi: „Jest mi bardzo przykro”. narzekanie nie jest zadawaniem pytań, jak to czynił Jeremiasz. Narzekanie na Boga jest postawą typu: „Ja wiem jak powinno być, a Bóg tego nie robi!”

Jest to paradoks, ale wielu z nas musi „przebaczyć” Bogu to, że On nie chodzi naszymi drogami i nie postępuje według naszej wszechwiedzy i wszechmądrości.

Mam nadzieję, że rozumiesz o jakim rodzaju przebaczenia piszę. Bóg jest doskonały i święty i takie są jego drogi i wyroki. Tylko czasami jego drogi nie zgadzają się z naszym pojęciem sprawiedliwości i świętości. Przebaczenie Bogu polega na uwolnieniu się od „przykrej mowy”. Jest to wolność, która jest potrzebna każdemu z nas. Pretensje do Boga stawiają między nami mur – Jego oblicze jest zwrócone w inna stronę.

Bardzo trudno rozwija się relacja między dwiema osobami, kiedy jednej jest bardzo przykro z powodu słów wypowiadanych przez drugą.

Zrzucanie winy na Boga za chorobę, ubóstwo, samotność, niepowodzenie itd., to niesprawiedliwość, która wymaga pokuty i nawrócenia.

Najbardziej drastyczny przykład takiej postawy widziałem wśród Żydów, którzy przeżyli holokaust, albo u tych, którzy w jakikolwiek sposób ponieśli z tego powodu stratę. Obarczanie winą Boga za holokaust jest tak powszechne, że mógłbym nazwać to zjawisko narodową chorobą sierocą Żydów. Pytanie: „Gdzie był Bóg, kiedy nas mordowano?” jest pierwszym pytaniem, która pada, kiedy zaczynamy rozmawiać o Bogu w ogóle. Ta rana jest tak wielka, że wykopała przepaść między Bogiem a Izraelem. Myślę, że jest to główny powód dla którego Izrael staje się dzisiaj państwem ateistycznym i odwraca się od Boga, na którym się zawiódł.

Nasze zawiedzione oczekiwania w stosunku do Boga może nie są tak głębokie, ale w praktyce mogą okazać się równie skuteczne – mogą oddzielić nas całkowicie od Bożej miłości i łaski; subtelnie i powoli otacza nas woal niespełnionych nadziei, który można by wyrazić słowami: „A myśmy się spodziewali…” (por. Łk 24:21).

Jeśli masz pytania do Boga, idź do niego, jak poszedł Jeremiasz. Powiedz: „Panie, wiem, że ty masz rację, ale chcę podyskutować z tobą o tym… Przekonaj mnie, proszę… Daj mi objawienie mądrości, która przychodzi z góry…”

Na niektóre pytania Bóg nie odpowie nam teraz, w tym życiu, ale na wiele z nich Bóg nam z pewnością odpowie już teraz. Przez usta proroka Malachiasza Bóg powiedział:

Malachiasza 3:16-21  Tak mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy. Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach. Wyjdziecie swobodnie i będziecie podskakiwać jak tuczone cielęta. I podepczecie grzeszników, gdyż oni obrócą się w popiół pod stopami nóg waszych w dniu, w którym Ja będę działał – mówi Pan Zastępów.

W czasie, kiedy Bóg wstanie ze swojego tronu i zacznie działać, wtedy zobaczymy różnicę. Pełnię nagrody otrzyma ten, kto zaufa DO KOŃCA.

A na koniec buteleczka Bożego lekarstwa na nieprzebaczenie Bogu:

DZIĘKCZYNIENIE, UFNOŚĆ I OFIARA. Dziękczynienie zmienia atmosferę w nas i wokół nas – jest podstawą do budowania zaufania, które prowadzi do wiary. A ofiara? To najlepszy sprawdzian, czy moje serce jest wolne od nieprzebaczenia Bogu. Jaka ofiara? W ST były specjalne ofiary na okoliczność dziękczynienia i przebłagania. Nie będziemy teraz tego analizować. Złóż ofiarę w postaci jałmużny tak, jakbyś dawał to Bogu (nie myl z dziesięciną) – ona sprawdzi stan twojego serca, czy przebaczenie już się dokonało i czy jesteś już uwolniony z niewoli swoich oczekiwań i wyobrażeń.

cdn.

22
wrz

Przebaczenie a zranienie

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

Na początek anegdota. Przychodzi pacjent do lekarza u którego było podejrzenie o raka. Lekarz mówi: mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Którą mam powiedzieć pierwszą?
– Poproszę dobrą.
– Zostało panu 24 godziny życia.
– Co!? To w takim razie jaka jest ta zła wiadomość?
– Nie mogłem się wczoraj do pana dodzwonić.

Jaki to ma związek z przebaczeniem? Ano taki, że Bóg próbuje się do nas  „dodzwonić” od paru tysięcy lat…

Zranienie ma absolutnie bezpośredni związek z przebaczeniem. Jest podstawą każdego przebaczenia. Jak to się dzieje, że jesteśmy ranieni? No, tego nie trzeba nikomu tłumaczyć, a szczególnie chrześcijanom, którzy są bardzo często mistrzami świata w dziedzinie manifestowania zranienia. To tak trochę na nutę sarkastyczną, a tak całkiem serio, to czym bliżej siebie jesteśmy; w rodzinie, kościele, tym bardziej jesteśmy narażeni na wzajemne zranienia i tym bardziej one bolą. Kiedy idziemy „w świat” zakładamy na siebie wszelkiego rodzaju pancerze ochronne i jesteśmy w stanie o wiele łatwiej poradzić sobie w tej kwestii. Zranienia rodzinne i kościelne są najgorsze. Dlatego musimy sie im przyjrzeć lepiej.

Kiedy ziarno zranienia wpadnie do naszego serca, zaczyna z niego wyrastać roślinka, a właściwie korzonek. Biblia mówi, że ten korzonek rośnie w górę i staje się gorzkim korzeniem, który wprowadza zamieszanie i zaraża wielu wokół nas (por. Hbr 12:15). Dzieje się  dokładnie właśnie tak: zranienie, korzonek, zamieszanie, korzeń, skalanie innych.

Natura zranienia polega na tym, że potrzebujemy się nim podzielić z innymi. No i zaczyna się… Po krótkim czasie wszyscy wokół są zarażeni moim bólem, pretensjami, poczuciem krzywdy itd. Nasze współczucie powoduje to, że najczęściej utożsamiamy się z czyimś zranienie i przez to zamiast pomóc, sami stajemy się zranionymi pacjentami. Jeśli nie zatrzymamy wzrostu tego korzenia, to on jest w stanie skalać wszystkich wokół.

Wtedy nasze przebaczenie będzie tylko łabędzim krzykiem; będziemy wypowiadali słowa przebaczenia (bo tak trzeba, tak mówi Biblia i lider w kościele), ale ból serca będzie narastał. TO NIE JEST PRZEBACZENIE Z SERCA. Przebaczenie z serca usuwa ból zranienia. Każdemu, kto się zmaga z emocjonalnym bólem z powodu zranienia polecam książkę: „Wymiana skryptu emocjonalnego”, wydaną przez kochanych przyjaciół z Ustronia (wydawnictwo Koinonia). A jak ona nie pomoże – bo czasem jesteśmy już w taki stanie, że potrzebujemy lekarza – to trzeba zgłosić się na terapię. Polecam ww przyjaciół lub innych przyjaciół, ze Skarżyska, którzy założyli Misję Pomocy Rodzinie i prowadzą gabinet poradnictwa. Do mnie ostatecznie też można się zgłosić, ale z tego, co wiem, to wielu ludzi się mnie boi, a przecież nie ma powodu, jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem :-). Dlatego lepiej już zgłosić się do Kasi.

Wracając do zranienia, powtarzam jeszcze raz, dopóki pozostanie zranienie, dopóty nie ma przebaczenia z serca.

Jak rozpoznać czy jestem zraniony? Pozornie wydaje się, że to niedorzeczne pytanie, bo przecież „wiem, kiedy jestem zraniony”. Otóż niekoniecznie. Wielu ludzi nosi ewidentne symptomy zranienia/nieprzebaczenia i nie wie o tym. Nie wymienię tu całej listy, ale kilka najpowszechniejszych symptomów, które najczęściej obserwuję wśród ludzi wierzących:

  • Żal nad sobą. Chyba nie trzeba komentować. Może tylko jedna myśl. Żal nad sobą może cię poprowadzić do nawrócenia (przykład Piotra), albo do samozniszczenia (przykład Judasza). Wybór polega na tym, czy w tym żalu podejmiemy decyzję zaufania Jezusowi i przebaczenia.
  • Odrzucenie. Z tym zmaga się absolutnie każdy i to jest temat na całkiem oddzielny cykl.
  • Ranienie innych. Człowiek zraniony jest jak zwierzę wpędzone do ciasnego kąta. Wtedy nawet najłagodniejszy zwierzak potrafi boleśnie zranić, w desperackim akcie samoobrony.
  • Niskie poczucie wartości / pycha. To dwie strony tego samego medalu. Pycha jest reakcją obronną na niskie poczucie wartości.
  • Niekontrolowany wybuchy gniewu. To bardzo ciekawy symptom, często mylnie interpretowany jako silny temperament i przez to usprawiedliwiany.
  • Duchowa ślepota. Ten symptom chciałbym skomentować nieco obszerniej. Problem polega na tym, że kiedy jesteśmy ślepi, to nie wiemy, że jesteśmy ślepi, bo jesteśmy ślepi – to tak, jak ze zwiedzeniem. Dobrym przykładem takiej ślepoty są uczniowie Jezusa, udający się po jego śmierci do Emaus. Warto przeczytać cały ten fragment z Łk 24:13-33. Ich oczy były jakby na uwięzi, dlaczego? Ponieważ w głowie mieli jedno: „a myśmy się spodziewali…” Niespełnione oczekiwania zaślepiły ich oczy do tego stopnia, że nie rozpoznali Jezusa, który do nich się przyłączył. Dopiero intymne spotkanie przy łamaniu chleba spowodowało otwarcie oczu.

Człowiek zraniony nie widzi Bożych dzieł; staje się duchowym cynikiem – to straszna postawa, która jest totalnym zaprzeczeniem wiary. Korzeniem każdego zranienia jest nieprzebaczenie, a więc tylko przez przebaczenie jesteśmy w stanie zatrzymać i usunąć ten gorzki korzeń, który rośnie w górę, wprowadza zamieszanie i kala wielu.

Przebaczenia nie można załatwić przez modlitwę z nałożeniem rąk. To decyzja serca w miejscu odrzucenia, pogardy, złego potraktowania, niesprawiedliwości, niezrozumienia itd. Dawid jest dla mnie jednym z najwspanialszych przykładów przebaczenia. Chociaż nie słyszał nauczania Jezusa, ale spędzanie czasu w namiocie Pana wydało niezwykłe owoce w jego życiu.

Dawid miał powody do nieprzebaczenia i zranienia. Został odrzucony przez ojca (pominięty w czasie wizyty Samuela), wzgardzony przez braci (przed rozprawą z Goliatem), wzgardzony przez żonę (kiedy tańczył przed Arką), prześladowany i znienawidzony przez Saula (kiedy chciał go zabić), upokorzony przez syna Absaloma (kiedy musiał uciekać z Jerozolimy) itd. Każda ta sytuacja mogła stać się dla niego „kamieniem potknięcia”, a mimo to Dawid odnosił zwycięstwo za zwycięstwem. Jaka była jego strategia radzenia sobie w tych trudnych sytuacjach? W miejscu podejmowania decyzji Dawid zawsze okazywał łaskę i przebaczenie, a swój ból i gorycz wylewał w czasie intymnych spotkań z Panem.

Namiot spotkania był dla niego miejscem uleczenia, uzdrowienia, pocieszenia, umocnienia. To uwielbienie Boga i otwieranie przed Nim serca sprawiało zamianę „wody gorzkiej w słodką”. Bóg był jego powiernikiem i pocieszycielem. On zrobił dla Dawida to, czego żaden człowiek nie był w stanie uczynić.

Dlatego też do dzisiaj słowa jego psalmów są niezwykłym świadectwem i źródłem mocy do przetrwania trudnych momentów.

Psalmów 40:2-3  Złożyłem w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki.

Psalmów 116:10  Ufałem, nawet gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku.

Chciałoby się powiedzieć „idź i ty czyń podobnie”.

cdn.