Archive for the ‘Lepszy sposób modlitwy’ Category

2
lut

Rozdział 16: Mów do swojej góry

   Posted by: Jacek Sierka   in Lepszy sposób modlitwy

Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”

Myślę, że jednym z większych problemów w modlitwie jest wzięcie odpowiedzialności za wiarę, która jest niezbędna, aby rzeczy się działy. Hebrajczyków 11:6 mówi: „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają.”

Ktoś, kto podchodzi do Boga z zamiarem modlenia się MUSI wierzyć, że On nie tylko istnieje, ale że nagradza tych, którzy Go szukają. Co to znaczy „nagradza”? Cukierek za paciorek? Nie, nagradza, to znaczy odpowiada, wychodzi naprzeciw, wypełnia swoje obietnice – to jest dla nas prawdziwa nagroda – widzieć Boga wypełniającego swoje słowo i odpowiadającego na nasze modlitwy!

Postawa „ja poczekam, aż Bóg coś zrobi” nie wyraża pokory, ale arogancki brak zaufania i ignorancję.  Brak zaufania, ponieważ tak naprawdę nie wierzę, że Bóg odpowie, kiedy zacznę się modlić. Zbadaj swoje motywacje. „Przystępujący do Boga MUSI wierzyć! Nawet, jeśli nie widziałem odpowiedzi na jedną, czy drugą modlitwę, muszę wierzyć. Jak dziecko. Wszelkie kalkulacje, zniechęcenia, zawody, to postawa wyrachowania i arogancji. Dziecko szybko zapomina i przystępuje za każdym razem z ufną wiarą, że dostanie to, o co prosi.

Ignorancja polega na braku znajomości Boga i jego praw, które ustanowił. Dobrze rozumiemy i respektujemy prawa naturalne, ale bardzo trudno jest am się przekonać do tego, że prawa duchowe działają w taki sam sposób. Oczywiście, że Bóg jest ponad każdym prawem i tak, jak jest w stanie uchylić prawo naturalne (cofnięcie słońca, ponadnaturalne przeniesienia w czasie i przestrzeni, uzdrowienia, znaki, cuda) tak również może postąpić ponad prawem duchowym, ale dopóki tego nie zrobi, to bezowocne, a nawet niebezpieczne jest ignorowanie tych praw.

Bóg objawił nam swoje słowo (swoją wolę) po to, abyśmy byli posłuszni, a nie żeby zaspokoić naszą ciekawość. Dając nam swoje słowo, dał nam również autorytet. Kiedy postępujemy zgodnie z Jego słowem (w posłuszeństwie) mamy autorytet. Musimy używać tego autorytetu i przemawiać do problemów (gór, drzew).

To jest kroczenie w wierze, a nie w oglądaniu i to się Bogu bardzo podoba.

27
sty

Rozdział 15: Odpowiedz temu drzewu figowemu

   Posted by: Jacek Sierka   in Lepszy sposób modlitwy

Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”

W rozdziale tym jest zawartych kilka ważnych spostrzeżeń.

Sprawa drzewa figowego i postawa Jezusa, to jedno z trudniejszych miejsc w Ewangelii. Nie mam na dzisiaj jasnej odpowiedzi kiedy to wydarzenie miało miejsce i dlaczego Jezus oczekiwał, że znajdzie na drzewie figi, skoro nie był to czas na figi. Wiem natomiast, że Ten, przez którego świat i wszystko, co w nim istnieje został stworzony, nie przeklina „niewinnych” drzew tak, że one usychają.

Jeśli Jezus oczekiwał na drzewie owocu, to nawet jeśli nie był czas na figi, to dla Jezusa owoc powinien się znaleźć. Nie wiem czy ma to bezpośredni związek z naszą sytuacją, ale dla mnie fragment ten mówi: muszę mieć przynajmniej tyle owocu, żeby Jezus nie odszedł zawiedziony, nawet jeśli nie jest to „czas na figi”, czyli nie jest to czas szczególnego przebudzenia i owocowania. Dla wierzącego, który ma liście (jest żywy i czerpie życie z Boga) zawsze jest „czas na figi”.

Ważne dla mnie jest zrozumienie tej zasady, że rzeczywistość duchowa dzieje się dokładnie w momencie, kiedy wypowiadane jest słowo. Niekiedy potrzebujemy czasu, aby zobaczyć skutki działania słowa w naturalnej rzeczywistości, ale Bóg nie zwleka z odpowiedzią. Tu potrzebna jest wiara. Bez wiary, jesteśmy osobami, które podążają „za widzeniem”. Dobre jest uwierzyć, kiedy widzimy działanie Boga, ale o wiele bardziej Bóg ceni tych, którzy „nie widzieli, a uwierzyli”. Wiara Abrahama Mojżesza, Marii, apostołów zawsze będzie wzorem do naśladowania.

Wiara powstrzymuje nas od zniechęcenia, kiedy nie widzimy natychmiastowych skutków modlitwy (słowa). To ważne!

Kolejną ważną myślą jest zrozumienie duchowych praw, które są tak samo niezmienne jak prawa naturalne. Do czasu, kiedy Bóg ich nie ominie, obowiązują one bezwzględnie i lepiej będzie dla nas jeśli je poznamy.

Myślę, że każdy z nas ma tendencję do takiego myślenia, że przecież Bóg w każdej chwili może zrobić wszystko, czyli zmienić to, co ustanowił i zawiesić działanie praw naturalnych i duchowych ze względu na naszą usilną modlitwę (tupanie nóżką).

Osobiście uważam, że Bóg przekracza prawa naturalne, kiedy sytuacja nie pozwala na inne rozwiązanie. I tylko wtedy. Nie robi tego dla naszego „widzimisię”. Domaganie się, aby Bóg to dla nas zrobił jest właśnie tym, co Biblia nazywa „kuszeniem Boga”, albo „wystawianiem Boga na próbę”. Nie wolno nam tego robić.

Te prawa nie są tylko naszymi ograniczeniami. Jest wiele praw, które mogą stać się w naszych rękach potężną bronią – np. prawo przeciwstawiania się diabłu i jego ucieczki.

Zamiast podejmować dramatyczne próby omijania Bożych praw („wykręcanie Bogu ręki”), może bardziej owocne będzie poznanie ich i zastosowanie w życiu?

19
sty

Rozdział 14. Jesteś dobrym tatą

   Posted by: Jacek Sierka   in Lepszy sposób modlitwy

Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”

Bóg jest dobry! Oczywista prawda, kiedy wszystko idzie po naszej myśli. Ale czy rzeczywiście „Bóg jest dobry” kiedy choruję, cierpię niedostatek, doznaję presji i niepowodzenia, ktoś wyrządził mi krzywdę, albo przykrość, czuję się sam itd…

Kiedy dzieci są małe, regułą jest, że wyrażają swoją miłość do mamy lub taty wtedy, gdy coś dostaną, albo rodzic ugnie się pod presją próśb i zabierze swoją pociechę na spacer lub do McDonalds. Większe dzieci muszą sobie odpowiedzieć na bardziej zasadnicze pytanie; czy kocham mojego tatę zawsze, a nie tylko wtedy, gdy zwiększy moje kieszonkowe, lub pozwoli mi na wyjście do kina lub na basen. Od większych dzieci oczekujemy, aby ich miłość nie była warunkowa lub koniunkturalna.

Z drugiej strony, kiedy rodzic widzi w dziecku wdzięczne usposobienie i serce pełne miłości, to z radością spełni jego, nawet niewypowiedziane prośby i pragnienia. Radością rodzica jest zaspokajanie pragnień wdzięcznego dziecka. Wiem to z doświadczenia – wdzięczne dziecko jest w stanie osiągnąć o niebo więcej niż niezadowolone, rozgoryczone i pretensjonalne.

Moje dzieci należą raczej do tych wdzięcznych, dlatego czasem sam staram się wyjść naprzeciw ich niewypowiedzianym pragnieniom i nie zwlekam długo z odpowiedzią na ich prośby. Kiedy dziecko usiądzie na moich kolanach, przytuli się i powie, że mnie kocha i o nic nie prosi, wtedy moje serce aż się wyrywa do tego, by wypełnić nie tylko jego potrzeby, ale nawet marzenia i zachcianki.

Jeśli my, choć źli jesteśmy umiemy dawać dobre dary, to o ileż bardziej nasz Ojciec w niebie? Uczę się od dzieci tego właśnie usposobienia.

I jeszcze słowo o depresji. Ona przychodzi, kiedy za bardzo patrzę w siebie i na siebie, oczekując, że zobaczę tam jakieś wspaniałe rzeczy. Nie, nie zobaczę. Patrzenie w siebie prowadzi nas do depresji, patrzenie na Boga do wdzięczności i radości w sercu.

No i cóż, każdy musi wybrać gdzie chce usiąść i na co patrzeć…

15
sty

Rozdział 13. Intymna relacja: sedno zbawienia

   Posted by: Jacek Sierka   in Lepszy sposób modlitwy

Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”

Jedną z podstawowych potrzeb ludzkiego serca jest pewność, że sprawiamy komuś przyjemność; inaczej mówiąc jest to pragnienie akceptacji. Każdy z nas ma w sercu taką wielką dziurę, która krzyczy: Chcę, żeby ktoś mnie pokochał! Pragnę, aby ktoś mnie zaakceptował takim, jaki jestem! Chciałbym być dla kogoś ważny i potrzebny!

Skąd ta dziura? Nie daj się zwieść. Ona nie powstała na skutek grzechu. Bóg nas stworzył w ten sposób. Już św. Augustyn odkrył, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga i niespokojne jest nasze serce, dopóki w Nim nie spocznie.

Nikt nie jest w stanie zaspokoić tych pragnień naszego serca i wypełnić tego pustego miejsca poza Bogiem. Życie wieczne to poznanie (poznawanie) Jezusa Chrystusa; to intymna więź z tym, który nas pokochał i oddał za nas swoje życie. Jeśli pozbawimy naszą modlitwę tego elementu, to tak naprawdę pozostanie ona biznesem z Bogiem, albo zimną formalnością.

Bardzo trudno jest uwierzyć w to, że istotą i najgłębszym celem naszego istnienia jest sprawianie Bogu przyjemności poprzez oddawanie Mu tej miłości, jaką On nas pokochał. Tylko człowiek jest do tego zdolny. Żadne inne stworzenie nie jest w stanie kochać Boga taką samą miłością. Dlaczego? Ponieważ Jezus modlił się, aby w nas była ta sama miłość, jaka jest pomiędzy Nim, a Ojcem. TA SAMA!!!

Może już czas zacząć się przyzwyczajać do tego, że sensem naszego istnienia jest dostarczanie Bogu przyjemności? Czy będziemy ścigać błogosławieństwa, czy będziemy szukać Bożego serca, a wtedy błogosławieństwa będą ścigać nas.

4
sty

Rozdział 12. Podstawowy cel modlitwy

   Posted by: Jacek Sierka   in Lepszy sposób modlitwy

Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”

Bardzo podoba mi się ten rozdział. Nie będę jednak przepisywał książki, tylko dodam troszkę swojego osobistego świadectwa.

Za każdym razem, kiedy stawałem w modlitwie o swoje osobiste sprawy, albo o sprawy materialne, coś się w tej modlitwie nie kleiło – trwała zazwyczaj tyle ile trwa wypowiedzenie zdania: „Tato, przydałby mi się nowy, większy samochód.” I co więcej miałem mówić?

Kilka lat temu byłem właśnie w takiej sytuacji i kiedy pewnego razu jadąc z przyjaciółmi westchnąłem na widok takiego auta, jakie by mi się bardzo przydało, jedna z tych osób powiedziała: „No to zacznij się modlić o taki samochód!” Czułem się tak, jakbym się obudził ze snu; ja miałbym prosić Boga o samochód!? Dla siebie!? To zdecydowanie nie była modlitwa, która mi się podobała. Ale ze względu na to, że czułem się troszkę napomniany, pomodliłem się: „Panie, powiem o tym tylko raz i więcej tego nie powtórzę; przydałby mi się nowy, większy samochód.” To była cała moja modlitwa.

Po kilku miesiącach Pan odpowiedział na naszą potrzebę w sposób, który był dla nas szokiem – mieliśmy nowy, większy samochód, w absolutnie ponadnaturalny sposób, chociaż nie włożył nam go pod poduszkę święty Mikołaj.

Kiedy potrzebowaliśmy się przeprowadzić do większego mieszkania, pomodliłem się raz i stało się.

O pieniądze dla siebie i dla naszej rodziny nie modlę się wcale, jeśli już to raczej o mądrość w zarządzaniu nimi.

Nadal nie lubię tego rodzaju modlitw. Kiedy je wypowiadam zawsze z tyłu głowy mam pewien rodzaj wstydu. Wolę modlić się o potrzeby innych.

Ale nie ze wszystkim  jest tak super. Nadal nie jestem w stanie wejść w taki rodzaj Bożej obecności, która uwalnia mnie od trosk i stresu. Bardzo chciałbym móc o sobie powiedzieć tak, jak A. Wommack: „Nie przejmuję się sprawami, bo nie są tego warte.”

A teraz Pan pokazuje mi ten fragment, w którym mówi o zbytnich troskach. Podsumowaniem tego nauczania jest zdanie: „Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane (Łukasza 12:31).” Amen.