Dlaczego dzisiaj stan wielu wierzących jest gorszy od tego zaraz po nawróceniu? Dlaczego przechodzimy tyle trudów? Dlaczego tak wiele kościołów przechodzi przez czas dużej presji, a wielu wierzących upada lub odchodzi? To są dzisiaj jedne z najważniejszych pytań. Odpowiedzi musimy szukać w Bożym Słowie.
Powtórzonego Prawa 8:2-17 „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana. Nie zniszczyło się na tobie twoje odzienie ani twoja noga nie opuchła przez te czterdzieści lat. Uznaj w sercu, że jak wychowuje człowiek swego syna, tak Pan, Bóg twój, wychowuje ciebie. Strzeż więc nakazów Pana, Boga twego, chodząc Jego drogami, by żyć w bojaźni przed Nim. Albowiem Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi pięknej, ziemi obfitującej w potoki, źródła i strumienie, które tryskają w dolinie oraz na górze – do ziemi pszenicy, jęczmienia, winorośli, drzewa figowego i granatowego – do ziemi oliwek, oliwy i miodu – do ziemi, gdzie nie odczuwając niedostatku, nasycisz się chlebem, gdzie ci niczego nie zabraknie – do ziemi, której kamienie zawieraja żelazo, a z jej gór wydobywa się miedź. Najesz się, nasycisz i będziesz błogosławił Pana, Boga twego, za piękną ziemię, którą ci dał. Strzeż się, byś nie zapomniał o Panu, Bogu twoim, lekceważąc przestrzeganie Jego nakazów, poleceń i praw, które ja ci dzisiaj daję. A gdy się najesz i nasycisz, zbudujesz sobie piękne domy i w nich zamieszkasz; gdy ci się rozmnoży bydło i owce, obfitować będziesz w srebro i złoto, i gdy wzrosną twe dobra – niech się twe serce nie unosi pychą, nie zapominaj o Panu, Bogu twoim, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie, chcąc cię utrapić i wypróbować, aby ci w przyszłości wyświadczyć dobro. Obyś nie powiedział w sercu: To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo.”
To długi fragment, ale warto przeczytać go w całości. Okazuje się, że to Bóg wyprowadził Izraela na pustynię i miał w tym konkretny cel. Izrael nie musiał iść przez pustynię do Ziemi Obiecanej – mógł tam dotrzeć wygodną drogą biegnącą wzdłuż wybrzeża morskiego w ciągu 2 tygodni. Jednak planem Boga było Przeprowadzenie ludu przez to bardzo trudne doświadczenie.
Ziemia Obiecana oznaczała dla nich konkretny obszar ziemi, który był wypełnieniem wielu obietnic, jakie Bóg dał Izraelowi od Abrahama. Dla nas oznacza to również wypełnienie wszystkich obietnic, jakie Bóg do nas skierował. Trud polega na tym, że pustynia jest totalnym przeciwieństwem każdej z tych obietnic. Jeśli Bóg obiecał nam pełnię mocy Ducha – doświadczamy słabości (w ciele i w duchu), jeśli obiecał dary – wydaje nam się, że nic nie potrafimy, jeśli autorytet – to stajemy się „nikim”, jeśli przebudzenie – doświadczamy przesiewania i przerzedzania. Taka jest natura pustyni, a przypominam, że to Bóg wyprowadził tam swój lud – to nie był błąd w nawigacji.
Pustynia – to miejsce braku, niedostatku, pragnienia, głodu, walk, cierpienia, niewystarczalności – o własnych siłach nikt nie był w stanie przetrwać. Izrael był przygotowany na 3 dni drogi, a nie na 2 lata, a później dodatkowe 38 lat! Tak więc z natury rzeczy musi to być miejsce totalnego zaufania Bogu.
Bóg wyprowadził lud na miejsce niedostatku i patrzył, jak reaguje ich serce. Nie wszyscy przeszli ten test; tysiące zginęły na skutek bałwochwalstwa, buntu i lęku. Ważne jest to, że pomimo niedostatków, nikt nie zginął z głodu i pragnienia, na nikim nie zniszczyło się ubranie, ani nikomu „noga nie opuchła”. Nawet walki toczone na pustyni nie pociągnęły znaczących ofiar.
Pokazuje to tę prawdę, że zaopatrzenie i pokonanie wrogów, to nie jest dla Boga problem – nawet na pustyni. Zdobycie ludzkich serc – to dla Boga największa walka. Jest to walka bezkompromisowa, ponieważ Bóg szuka i zbiera tych, którzy pokochają Go i zaufają Mu dobrowolnie, bezkompromisowo i bezgranicznie – w tym miejscu podoba mi się słowo „ekstrawagancko”.
Niedoskonałość, niewystarczalność, słabość – to nie problem, jeśli idzie za tym właściwa postawa serca. Bóg jest w stanie dokonać wszystkiego jeśli zaufamy mu bezkompromisowo i ekstrawagancko.
Największa wojna toczy się dzisiaj na polu serca człowieka w dziedzinie przebaczenia i zaufania. To nie jest walka z niedostatkiem lub wrogiem, ale z samym sobą. Pokora, wiara, zaufanie, gotowość na zmianę, poddanie – to są dziedziny najbardziej zaciętych walk.
I w tym miejscu są dwie wiadomości: zła i dobra:
Zła wiadomość – ta walka dla Boga jest bezkompromisowa. Jest to czas weryfikacji i oddzielania. Do Ziemi Obiecanej nie wejdzie nikt, kto nie zwycięży w tych walkach, dlatego tak, jak wiele było ofiar na pustyni, tak wielu będzie tych, którzy odpadną.
Dobra wiadomość – ci, którzy zwyciężą w tej wojnie będą zwycięzcami, dla których Jezus przygotował nagrodę wieczną. Zwycięzca to ten, który dojdzie do końca drogą poddania, korekty, uświęcania.
To właśnie jest kryterium weryfikacji; nie nasze osiągnięcia i czyny, ale postawa serca. Zanim Jezus powierzy nam najcenniejsze skarby nieba, które są nieprzemijające, musi sprawdzić nasze serca.
Jestem pewny, że Boże serce było rozdarte, kiedy musiał zabić tysiące ludzi na pustyni, jednak nie zawahał się wtedy i nie zawaha się dzisiaj. Dla tych, którzy poddadzą swoje serca Bogu i pokochają Go z całego serca, otwarte są całe strumienie łaski – mocy do przemiany, dzięki której jesteśmy w stanie zwyciężyć w tych walkach. Jednak złamanie, skruszenie serca, to praca którą musimy wykonać sami – tego nie zrobi za nas Bóg.