Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”
Jedną z podstawowych potrzeb ludzkiego serca jest pewność, że sprawiamy komuś przyjemność; inaczej mówiąc jest to pragnienie akceptacji. Każdy z nas ma w sercu taką wielką dziurę, która krzyczy: Chcę, żeby ktoś mnie pokochał! Pragnę, aby ktoś mnie zaakceptował takim, jaki jestem! Chciałbym być dla kogoś ważny i potrzebny!
Skąd ta dziura? Nie daj się zwieść. Ona nie powstała na skutek grzechu. Bóg nas stworzył w ten sposób. Już św. Augustyn odkrył, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga i niespokojne jest nasze serce, dopóki w Nim nie spocznie.
Nikt nie jest w stanie zaspokoić tych pragnień naszego serca i wypełnić tego pustego miejsca poza Bogiem. Życie wieczne to poznanie (poznawanie) Jezusa Chrystusa; to intymna więź z tym, który nas pokochał i oddał za nas swoje życie. Jeśli pozbawimy naszą modlitwę tego elementu, to tak naprawdę pozostanie ona biznesem z Bogiem, albo zimną formalnością.
Bardzo trudno jest uwierzyć w to, że istotą i najgłębszym celem naszego istnienia jest sprawianie Bogu przyjemności poprzez oddawanie Mu tej miłości, jaką On nas pokochał. Tylko człowiek jest do tego zdolny. Żadne inne stworzenie nie jest w stanie kochać Boga taką samą miłością. Dlaczego? Ponieważ Jezus modlił się, aby w nas była ta sama miłość, jaka jest pomiędzy Nim, a Ojcem. TA SAMA!!!
Może już czas zacząć się przyzwyczajać do tego, że sensem naszego istnienia jest dostarczanie Bogu przyjemności? Czy będziemy ścigać błogosławieństwa, czy będziemy szukać Bożego serca, a wtedy błogosławieństwa będą ścigać nas.
Leave a reply