22
wrz

Przebaczenie a zranienie

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

Na początek anegdota. Przychodzi pacjent do lekarza u którego było podejrzenie o raka. Lekarz mówi: mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Którą mam powiedzieć pierwszą?
– Poproszę dobrą.
– Zostało panu 24 godziny życia.
– Co!? To w takim razie jaka jest ta zła wiadomość?
– Nie mogłem się wczoraj do pana dodzwonić.

Jaki to ma związek z przebaczeniem? Ano taki, że Bóg próbuje się do nas  „dodzwonić” od paru tysięcy lat…

Zranienie ma absolutnie bezpośredni związek z przebaczeniem. Jest podstawą każdego przebaczenia. Jak to się dzieje, że jesteśmy ranieni? No, tego nie trzeba nikomu tłumaczyć, a szczególnie chrześcijanom, którzy są bardzo często mistrzami świata w dziedzinie manifestowania zranienia. To tak trochę na nutę sarkastyczną, a tak całkiem serio, to czym bliżej siebie jesteśmy; w rodzinie, kościele, tym bardziej jesteśmy narażeni na wzajemne zranienia i tym bardziej one bolą. Kiedy idziemy „w świat” zakładamy na siebie wszelkiego rodzaju pancerze ochronne i jesteśmy w stanie o wiele łatwiej poradzić sobie w tej kwestii. Zranienia rodzinne i kościelne są najgorsze. Dlatego musimy sie im przyjrzeć lepiej.

Kiedy ziarno zranienia wpadnie do naszego serca, zaczyna z niego wyrastać roślinka, a właściwie korzonek. Biblia mówi, że ten korzonek rośnie w górę i staje się gorzkim korzeniem, który wprowadza zamieszanie i zaraża wielu wokół nas (por. Hbr 12:15). Dzieje się  dokładnie właśnie tak: zranienie, korzonek, zamieszanie, korzeń, skalanie innych.

Natura zranienia polega na tym, że potrzebujemy się nim podzielić z innymi. No i zaczyna się… Po krótkim czasie wszyscy wokół są zarażeni moim bólem, pretensjami, poczuciem krzywdy itd. Nasze współczucie powoduje to, że najczęściej utożsamiamy się z czyimś zranienie i przez to zamiast pomóc, sami stajemy się zranionymi pacjentami. Jeśli nie zatrzymamy wzrostu tego korzenia, to on jest w stanie skalać wszystkich wokół.

Wtedy nasze przebaczenie będzie tylko łabędzim krzykiem; będziemy wypowiadali słowa przebaczenia (bo tak trzeba, tak mówi Biblia i lider w kościele), ale ból serca będzie narastał. TO NIE JEST PRZEBACZENIE Z SERCA. Przebaczenie z serca usuwa ból zranienia. Każdemu, kto się zmaga z emocjonalnym bólem z powodu zranienia polecam książkę: „Wymiana skryptu emocjonalnego”, wydaną przez kochanych przyjaciół z Ustronia (wydawnictwo Koinonia). A jak ona nie pomoże – bo czasem jesteśmy już w taki stanie, że potrzebujemy lekarza – to trzeba zgłosić się na terapię. Polecam ww przyjaciół lub innych przyjaciół, ze Skarżyska, którzy założyli Misję Pomocy Rodzinie i prowadzą gabinet poradnictwa. Do mnie ostatecznie też można się zgłosić, ale z tego, co wiem, to wielu ludzi się mnie boi, a przecież nie ma powodu, jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem :-). Dlatego lepiej już zgłosić się do Kasi.

Wracając do zranienia, powtarzam jeszcze raz, dopóki pozostanie zranienie, dopóty nie ma przebaczenia z serca.

Jak rozpoznać czy jestem zraniony? Pozornie wydaje się, że to niedorzeczne pytanie, bo przecież „wiem, kiedy jestem zraniony”. Otóż niekoniecznie. Wielu ludzi nosi ewidentne symptomy zranienia/nieprzebaczenia i nie wie o tym. Nie wymienię tu całej listy, ale kilka najpowszechniejszych symptomów, które najczęściej obserwuję wśród ludzi wierzących:

  • Żal nad sobą. Chyba nie trzeba komentować. Może tylko jedna myśl. Żal nad sobą może cię poprowadzić do nawrócenia (przykład Piotra), albo do samozniszczenia (przykład Judasza). Wybór polega na tym, czy w tym żalu podejmiemy decyzję zaufania Jezusowi i przebaczenia.
  • Odrzucenie. Z tym zmaga się absolutnie każdy i to jest temat na całkiem oddzielny cykl.
  • Ranienie innych. Człowiek zraniony jest jak zwierzę wpędzone do ciasnego kąta. Wtedy nawet najłagodniejszy zwierzak potrafi boleśnie zranić, w desperackim akcie samoobrony.
  • Niskie poczucie wartości / pycha. To dwie strony tego samego medalu. Pycha jest reakcją obronną na niskie poczucie wartości.
  • Niekontrolowany wybuchy gniewu. To bardzo ciekawy symptom, często mylnie interpretowany jako silny temperament i przez to usprawiedliwiany.
  • Duchowa ślepota. Ten symptom chciałbym skomentować nieco obszerniej. Problem polega na tym, że kiedy jesteśmy ślepi, to nie wiemy, że jesteśmy ślepi, bo jesteśmy ślepi – to tak, jak ze zwiedzeniem. Dobrym przykładem takiej ślepoty są uczniowie Jezusa, udający się po jego śmierci do Emaus. Warto przeczytać cały ten fragment z Łk 24:13-33. Ich oczy były jakby na uwięzi, dlaczego? Ponieważ w głowie mieli jedno: „a myśmy się spodziewali…” Niespełnione oczekiwania zaślepiły ich oczy do tego stopnia, że nie rozpoznali Jezusa, który do nich się przyłączył. Dopiero intymne spotkanie przy łamaniu chleba spowodowało otwarcie oczu.

Człowiek zraniony nie widzi Bożych dzieł; staje się duchowym cynikiem – to straszna postawa, która jest totalnym zaprzeczeniem wiary. Korzeniem każdego zranienia jest nieprzebaczenie, a więc tylko przez przebaczenie jesteśmy w stanie zatrzymać i usunąć ten gorzki korzeń, który rośnie w górę, wprowadza zamieszanie i kala wielu.

Przebaczenia nie można załatwić przez modlitwę z nałożeniem rąk. To decyzja serca w miejscu odrzucenia, pogardy, złego potraktowania, niesprawiedliwości, niezrozumienia itd. Dawid jest dla mnie jednym z najwspanialszych przykładów przebaczenia. Chociaż nie słyszał nauczania Jezusa, ale spędzanie czasu w namiocie Pana wydało niezwykłe owoce w jego życiu.

Dawid miał powody do nieprzebaczenia i zranienia. Został odrzucony przez ojca (pominięty w czasie wizyty Samuela), wzgardzony przez braci (przed rozprawą z Goliatem), wzgardzony przez żonę (kiedy tańczył przed Arką), prześladowany i znienawidzony przez Saula (kiedy chciał go zabić), upokorzony przez syna Absaloma (kiedy musiał uciekać z Jerozolimy) itd. Każda ta sytuacja mogła stać się dla niego „kamieniem potknięcia”, a mimo to Dawid odnosił zwycięstwo za zwycięstwem. Jaka była jego strategia radzenia sobie w tych trudnych sytuacjach? W miejscu podejmowania decyzji Dawid zawsze okazywał łaskę i przebaczenie, a swój ból i gorycz wylewał w czasie intymnych spotkań z Panem.

Namiot spotkania był dla niego miejscem uleczenia, uzdrowienia, pocieszenia, umocnienia. To uwielbienie Boga i otwieranie przed Nim serca sprawiało zamianę „wody gorzkiej w słodką”. Bóg był jego powiernikiem i pocieszycielem. On zrobił dla Dawida to, czego żaden człowiek nie był w stanie uczynić.

Dlatego też do dzisiaj słowa jego psalmów są niezwykłym świadectwem i źródłem mocy do przetrwania trudnych momentów.

Psalmów 40:2-3  Złożyłem w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki.

Psalmów 116:10  Ufałem, nawet gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku.

Chciałoby się powiedzieć „idź i ty czyń podobnie”.

cdn.

This entry was posted on środa, wrzesień 22nd, 2010 at 07:32 and is filed under Przebaczenie. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

One comment

 1 

Ja też nie raz się nad tym zagadnieniem zastanawiałam i
dochodzę do wniosku, że tak musi być. Radujmy się z każdego
dnia i nie zawracajmy głowy drobnostkami. Blog jest bardzo absorbujący i bardzo przyjemnie się go czyta.

Życzę ci dużo szczęścia i pozdrawiam!

luty 4th, 2015 at 13:57

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment

Preview: