21
wrz

Przebaczenie – wg Jezusa

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

„Kim jest dla ciebie Jezus Chrystus?” To pytanie powinno wracać do nas nieustannie. Na ile Jego słowa mają moc w twoim życiu? Na ile kształtują twoje decyzje? Na ile on jest Drogą i Prawdą i Życiem? Z tych trzech elementów wszyscy chętnie wzięlibyśmy ostatni – każdy chciałby ŻYĆ z Jezusem. Ale do życia prowadzi DROGA, która ma mocne bariery w postaci PRAWDY. Zejście z tej drogi nie prowadzi do życia…

Jaki to ma związek z przebaczeniem? Dla mnie bezpośredni i zasadniczy. Pierwsze przyjście Jezusa pokazało nam wiele na temat przebaczenia. W świat pełen grzechu wdarło się światło prawdy i łaska przebaczenia. Ewangelia Jana mówi, że „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3:17), co oznacza, że Bożą drogą do zbawienia nie jest kara, ale przebaczenie w miłości. I Bóg pierwszy pokazał nam, jak wygląda droga do życia przez prawdę przebaczenia.

Ale, żeby Boże przebaczenie było skuteczne w naszym życiu, musimy iść tą samą drogą, czyli drogą przebaczenia.

Wszyscy znają modlitwę, której nauczył nas Jezus. To, co dotyczy w niej przebaczenia brzmi następująco: „przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6:12). Jest to tak znane i oczywiste, że nie będę tych słów komentował – przytaczam je jedynie dlatego, ponieważ lubię systematykę w dzieleniu się zagadnieniem.

Fragment, który chciałbym skomentować szerzej to Mt 18:21-35:
„Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?  Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami.  Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów.  Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać.  Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam.  Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.  Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien!  Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie.  On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.  Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.”

Te słowa mnie porażają. Na początek, ile razy mam przebaczać? Czy aż siedem razy? Nie, nie siedem, ale 70 x 7, czyli 490 razy (takie tłumaczenie jest podobno bliższe oryginałowi). 490 razy dziennie!!! Jeśli chcesz być bardzo „biblijny”, to na mocy tego słowa zwalniam cię z obowiązku przebaczenia po raz 491 w ciągu dnia, chociaż osobiście uważam, że Jezus chciał powiedzieć: przebacz za każdym razem, kiedy ktoś zawini przeciwko tobie. Ale nie to jest tu dla mnie istotą tego nauczania. Jezus opowiada uczniom przypowieść o królu (Bóg), który darował słudze (każdemu z nas) dług (ponieważ nie był w stanie go spłacić) w wysokości 10000 talentów! Ile to jest? No spróbujmy policzyć, chociaż matematyka nie jest moją najmocniejszą stroną.

Talent to waga złota lub srebra równa 34,272 kg. 10 tys. talentów to 342 720 kg złota lub srebra. Ile to jest warte?

Cena podstawowa złota monetarnego (1 gram pr.1000) wg NBP w dniu dzisiejszym wynosi 124,03 zł. Czyli, 1kg kosztuje: 124 030, 00 zł. Tak więc cały ten dług był wart: 42 507 561 600, 00 zł. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić takiej kwoty.

Może ktoś powiedzieć, że to przecież nie należy brać dosłownie tego, co Jezus mówi w przypowieści. Moje zrozumienie jest takie: Jezus w przypowieści, posługując się taką formą wyrazu (czasem nie dosłowną, tzn. nie jest najważniejsze, czy taka historia rzeczywiście się wydarzyła, czy została przez Niego wymyślona) chce przekazać bardzo ważną, dosłowną prawdę. A więc nie jest ważne czy takie wydarzenie rzeczywiście miało miejsce i czy to było 10 tys. talentów, czy może tylko 9500. Chodzi o istotę, czyli o prawdę, że była to suma tak ogromna, że niemożliwa do oddania przez jakiegokolwiek człowieka na ziemi. Z tego, co wiem, to w dzisiejszym świecie, nawet najbogatsi ludzie świata, nawet nie mogą marzyć  o takiej kwocie. Podobnie było w czasach Jezusa, chociaż kurs złota mógł być inny.

A więc wielkość długu, jaki mamy wobec Boga jest niemożliwa do spłacenia, dlatego też musimy iść do niego i poprosić przynajmniej o cierpliwość (nikomu nie przyszłoby do głowy prosić o darowanie tak wielkiego długu). Jednak Bóg wiedząc jaki to jest dług i znając nasze możliwości lituje się na nami i daruje nam CAŁY dług (inaczej mówiąc przebacza w pełni).

Policzmy teraz ten drugi dług, czyli 100 denarów. Denar w czasach Jezusa ważył 3,89 g srebra, a więc 100 denarów to waga 0,389 kg srebra. 1 g srebra kosztuje dzisiaj ok. 2,2 zł, czyli w sumie cały dług wynosił ok. 855,80 zł. To wyliczenie według wartości srebra. Inne wyliczenie. 1 denar w czasach Jezusa, to była zapłata za dzień pracy robotnika. Przyjmijmy umownie, że dzisiaj jest to wartość 100 zł. 100 denarów daje nam więc wartość 10 000 zł. Widzimy, że rozpiętość między tymi wyliczeniami jest duża, ale nawet biorąc pod uwagę tę większa kwotę można powiedzieć, że ten dług nie jest mały (nie są to jakieś nieważne grosze, na które można „machnąć ręką”), ale jest możliwy do spłacenia.

Jaka jest główna prawda tej przypowieści? Jeśli tobie darowano dług, który był niemożliwy do spłacenia, to ty tym bardziej powinieneś darować długi możliwe do spłacenia. Jeśli tego nie zrobisz, zostaniesz oddany katom, aż nie spłacisz całego długu. Kochani tu nie ma mowy o czyśćcu, w którym posiedzisz jakiś czas, a potem jesteś wolny. Tu jest mowa o wiecznym potępieniu, ponieważ dług, który zaciągnęliśmy jest niemożliwy do spłacenia.

I jeszcze jedna prawda na koniec; Jezus mówi, że musimy przebaczyć Z SERCA. Co to znaczy przebaczyć z serca? Więcej na ten temat będzie w następnym wpisie, ale tak ogólnie to znaczy, że mamy przebaczyć tak, żeby nasze serce było wolne. Jak sprawdzić, czy mam wolne serce? To już w następnym wpisie.

cdn.

20
wrz

Przebaczenie – jesteś dłużnikiem

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

Temat przebaczenia rozrasta się, kiedy zaczynamy w niego wchodzić; niby jest taki prosty, a jednak w praktyce okazuje się, że to, co najprostsze jest czasem najtrudniejsze. Jest trudny, ponieważ dotyka najbardziej bolących miejsc w naszym życiu. Jednak jak wiemy ból sam w sobie jest naszym sprzymierzeńcem, to właśnie on pokazuje nam miejsca chore i zranione, które potrzebują uzdrowienia – w tym wypadku przez przebaczenie.

Na początek fundamentalna prawda – przebaczenie jest podstawą zbawienia. Bóg zdecydował nam przebaczyć i posłał Jezusa, aby ten wziął na siebie karę za nasze grzechy, ponieważ człowiek nie widział, że jest grzeszny i nie wiedział, że przez to jest skazany na śmierć. Bez przebaczenia nie jesteśmy w stanie pojąć Bożego zbawienia i krzyża Jezusa. I już samo to mogłoby być wystarczającą podstawą do tego, abyśmy „szli i czynili podobnie” (por. Łk 10:37).

Według Biblii, grzeszny człowiek jest Bożym dłużnikiem, któremu Bóg, mocą przebaczenia daruje dług. „Jaki dług? Przecież nie jestem nikomu nic dłużny?” Tak, jeśli sam stworzyłeś to, co wokół ciebie istnieje, a potem sam siebie powołałeś do życia, sam się wykarmiłeś, ubrałeś i wychowałeś to rzeczywiście nie masz długu. Jeśli ktoś to zrobił za ciebie i dla ciebie, to jesteś dłużnikiem, powiedziałbym EGZYSTENCJALNYM.

Ale jest jeszcze inny rodzaj długu. Bóg, stwarzając wszystko i powołując do życia człowieka, ustanowił pewien standard postępowania, który można ogólnie nazwać prawem (nie mówię i literze zakonu ST). Na samym szczycie tego standardu jest zasada miłości, która mówi o tym, że jesteśmy kochani i mamy kochać. Postępowanie niezgodne z tym Bożym standardem Biblia nazywa grzechem. No i tu jest kolejna zła wiadomość, otóż okazało się, że człowiek nie jest w stanie wypełnić tego standardu, przez co, w Bożych oczach, staje się przestępcą, zasługującym na karę śmierci.

Rzymian 3:23  wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej…
Rzymian 6:23  Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Ten rodzaj długu można określić jako dług MORALNY.

I niezależnie od tego, co zrobimy i tak pozostaniemy dłużnikami. Zastanawiające jest, w jaki sposób człowiek, a właściwie ludzka pycha reaguje na dług. Widzimy tu dwie postawy, obie bardzo niewłaściwe:

1. Negowanie długu. To postawa, która wszelkimi sposobami stara się przekonać, że tego długu tak naprawdę nie ma, bo przecież wszechświat nie został stworzony, ale sam się ukształtował – a jak można mieć dług wobec czegoś, co powstało samo, a w dodatku nie myśli, nie czuje, a czasami ma do mnie stosunek wręcz wrogi (patrz różnego rodzaju klęski żywiołowe). To dotyczy głównie tzw. niewierzących i zwolenników teorii ewolucji.
2. „Przecież mi się to należało.” „Ja się na ten świat nie prosiłem, w związku z tym, to nie ja mam dług, ale wszystko i wszyscy mają dług wobec mnie, tylko z tego powodu, że jestem.” Absurdalne? Niekoniecznie, jeśli popatrzymy na to, co się wokół nas dzieje. Pycha, egocentryzm, megalomania i arogancja to sztandar tej postawy.

Bóg jasno mówi w Biblii na temat długu moralnego, nazywając Izraela nierządnicą, która Go nieustannie zdradza (por. np. Oz 1:2). Pomimo tego Bóg zdecydował, aby nam przebaczyć.

cdn.

16
wrz

Wezwanie

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące, Duchowe refleksje

Nie podoba mi się to, co się dzieje w świecie. Boli mnie to i powoduje pragnienie opuszczenia tego „łez padołu”. Wiem, że tylko Jezus Chrystus może uratować to, co być uratowanym chce. Ale czy chce? Boleśnie przekonuję się, że często nie chce.

Sąd Boży przyszedł do kościoła – to zresztą jest sprawiedliwe i zgodne z Pismem – trzeba, aby sąd zaczął się od kościoła, jeśli kościół mam mieć autorytet dany mu od Boga.

Wierzę, że Bóg pokazuje mi kilka konkretnych dziedzin, w których Bóg chce „sprawdzić” swój lud. Jest to godzina próby i On oczekuje, że poddamy się pod Jego standardy z pełną ufnością. Czy możemy Go oszukać, ukryć się, założyć maskę? Każdy wie, że nie, a mimo wszystko wielu z nas to robi. To jest właśnie ludzka natura; po grzechu – pragnienie ukrycia się przed Bogiem.

Zanim przejdę do wyliczenia kilku dziedzin, jedna ogólna zasada: kiedy Bóg mówi (a często mówi przez kościół), że jest problem, to szybko się do niego przyznaj i proś o łaskę (miejsce) nawrócenia.

W czym mamy się nawrócić? W ostatnim czasie wierzę, że Bóg mówi konkretnie o następujących dziedzinach:

PRZEBACZENIE
FINANSE
CZYSTOŚĆ (SEKSUALNA) I ŚWIĘTOŚĆ ŻYCIA (ODDZIELENIE DLA BOGA)

W następnych wpisach będzie więcej szczegółów na ww tematy.

„Panie, przenikasz i znasz mnie,  Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły…”
Przeczytaj proszę cały psalm 139

6
wrz

Pogrzeb Feni

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

Co można powiedzieć na pogrzebie takiej osoby jak Fenia? Odkąd dowiedziałem się, że odeszła do Pana, cały czas mam w myślach jeden werset:

Psalm 116:15  Drogocenną jest w oczach Pana śmierć Jego czcicieli.

Dlaczego śmierć czcicieli Pana jest drogocenna w oczach Boga? Ponieważ jest świadectwem niesamowitej wiary, które buduje wielu. Kiedy ktoś odchodzi do Pana tak, jak Fenia, a 11 lat wcześniej jej mąż Mieczysław, jest to świadectwo wiary i miłości, którego nie można zanegować.

Odejście Feni jest dla mnie osobiście drogocenne, bo buduje moją wiarę i pragnienie zaufania Bogu tak, jak ona Mu zaufała. Dziękuję…

3
wrz

Co słychać?

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

To były intensywne wakacje. Zaczęło się od wyjazdu z grupą młodzieży do Izraela, potem przygotowanie do Mikorzyna, szkoła w Mikorzynie, przyjazd rodziny Ziuty, impreza w Warszawie, potem ich pobyt w Kielcach, następnie nieudana próba tygodniowego odpoczynku, a w tzw. międzyczasie różne trudne sprawy do załatwienia.

No i nazbierało się tyle tematów, że nie wiem od czego zacząć. Dlatego na początek takie myśli bardziej ogólne.  Trwa walka o wiarę i przeznaczenie zarówno naszego kraju jak i kościoła i każdego z nas indywidualnie. A największa walka według mnie dotyczy pełnego zaufania Bogu. Niby wszyscy wierzący to wiedzą, ale niewielu żyje tym na codzień.

Jedno z ważniejszych słów, jakie ostatnio dostałem to Ps 40, a szczególnie jego kilka pierwszych wersetów:

Złożyłem w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki. I włożył w moje usta śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga. Wielu zobaczy i przejmie ich trwoga, i położą swą ufność w Panu. Szczęśliwy mąż, który złożył swą nadzieję w Panu, a nie idzie za pyszałkami i za zwolennikami kłamstwa. (Ps 40:2-5)

Złożenie w Panu całej nadziei leczy od lęku, zniechęcenia i wielu innych chorób ducha i duszy. Dlaczego tego nie robimy? Odkryłem, że powód jest prosty: kiedy wszystko idzie dobrze, wydaje mi się, że ufam Bogu, ale tak naprawdę nie robię tego, bo nie muszę – wszystko idzie dobrze i radzę sobie ze sobą i z tym, co do mnie należy. Kiedy wszystko idzie źle, wtedy zaufanie jest wielką sztuką, ale wtedy trudno mi zaufać, bo przecież „ufałem”, kiedy wszystko szło dobrze i dlaczego teraz jest źle??? Nawet nie chcemy się przyznać do tego, że mamy pretensje do Boga!!! A jak tu zaufać komuś, do kogo mam pretensje? 🙁

Jestem zdziwiony i przerażony tym, jak łatwo jest wejść w pretensje/żal do Boga (a potem do ludzi). Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto ma żal do Boga był w stanie sam to zobaczyć i przyznać się do tego, dlatego proponuję uniwersalne lekarstwo: DZIĘKCZYNIENIE. To najlepszy sprawdzian stanu serca. Boże Słowo wiele mówi na ten temat, ale to temat na większy wpis. Pozdrawiam.