3
wrz

Co słychać?

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

To były intensywne wakacje. Zaczęło się od wyjazdu z grupą młodzieży do Izraela, potem przygotowanie do Mikorzyna, szkoła w Mikorzynie, przyjazd rodziny Ziuty, impreza w Warszawie, potem ich pobyt w Kielcach, następnie nieudana próba tygodniowego odpoczynku, a w tzw. międzyczasie różne trudne sprawy do załatwienia.

No i nazbierało się tyle tematów, że nie wiem od czego zacząć. Dlatego na początek takie myśli bardziej ogólne.  Trwa walka o wiarę i przeznaczenie zarówno naszego kraju jak i kościoła i każdego z nas indywidualnie. A największa walka według mnie dotyczy pełnego zaufania Bogu. Niby wszyscy wierzący to wiedzą, ale niewielu żyje tym na codzień.

Jedno z ważniejszych słów, jakie ostatnio dostałem to Ps 40, a szczególnie jego kilka pierwszych wersetów:

Złożyłem w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki. I włożył w moje usta śpiew nowy, pieśń dla naszego Boga. Wielu zobaczy i przejmie ich trwoga, i położą swą ufność w Panu. Szczęśliwy mąż, który złożył swą nadzieję w Panu, a nie idzie za pyszałkami i za zwolennikami kłamstwa. (Ps 40:2-5)

Złożenie w Panu całej nadziei leczy od lęku, zniechęcenia i wielu innych chorób ducha i duszy. Dlaczego tego nie robimy? Odkryłem, że powód jest prosty: kiedy wszystko idzie dobrze, wydaje mi się, że ufam Bogu, ale tak naprawdę nie robię tego, bo nie muszę – wszystko idzie dobrze i radzę sobie ze sobą i z tym, co do mnie należy. Kiedy wszystko idzie źle, wtedy zaufanie jest wielką sztuką, ale wtedy trudno mi zaufać, bo przecież „ufałem”, kiedy wszystko szło dobrze i dlaczego teraz jest źle??? Nawet nie chcemy się przyznać do tego, że mamy pretensje do Boga!!! A jak tu zaufać komuś, do kogo mam pretensje? 🙁

Jestem zdziwiony i przerażony tym, jak łatwo jest wejść w pretensje/żal do Boga (a potem do ludzi). Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto ma żal do Boga był w stanie sam to zobaczyć i przyznać się do tego, dlatego proponuję uniwersalne lekarstwo: DZIĘKCZYNIENIE. To najlepszy sprawdzian stanu serca. Boże Słowo wiele mówi na ten temat, ale to temat na większy wpis. Pozdrawiam.

This entry was posted on piątek, wrzesień 3rd, 2010 at 16:20 and is filed under Bieżące. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can skip to the end and leave a response. Pinging is currently not allowed.

2 komentarze

Andrzej
 1 

Cieszę się, że pojawił się tu nowy wpis. Wnioskuję, że byłeś bardzo zajęty. I to uświadomiło mi, że za mało modliłem się w intencji starszych Wieczernika. Nie składam deklaracji, ale wyciągnąłem wnioski.
„A największa walka według mnie dotyczy pełnego zaufania Bogu.” – tak się zastanawiam: Czy trzeba osiągnąć dno zagłady i leżeć w kałuży błota, żeby Pan postawił nam stopy na skale? Czy może czasem stawia nam stopy na skale odrobinę wcześniej? A jak się jest przyczepionym do rodziny, to czy do tej kałuży błota nie ściąga się bliskich? Nie oczekuję odpowiedzi, oczywiście. Taką mam tylko „gonitwę myśli”. Lepiej się wezmę za to DZIĘKCZYNIENIE…

wrzesień 3rd, 2010 at 20:16
 2 

Ba! Nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał znaleźć się w „kałuży błota”. Problem polega na tym, że się tam znajdujemy nawet o tym nie wiedząc. Oczywista odpowiedź jest: Pozostań na skale i trzymaj się jej z całych sił! Dno kałuży osiąga się po przejściu pewnego procesu „staczania się”, no chyba że wchodzę w grzech – wtedy jest nagły upadek.
Głównymi symptomami „błotnej kąpieli” są: apatia, która zmierza w kierunku depresji i lęk, który jej towarzyszy (nie mówię tu wyłącznie o formach dojrzałych tych schorzeń, ale również o całej gamie stanów pośrednich). Oczywiste dla mnie jest mój stan oddziałuje na rodzinę w formie ściągania lub wyciągania, ale jakie mam wyjście? Po to właśnie jest rodzina, aby nie pozwoliła swoim członkom na totalne pogrążenie się w błocie. Złożenie całej ufności w Bogu polega również na zaufaniu, że nie ściągnę wszystkich na dół, ale, że przez moich bliskich Bóg będzie mógł mnie podnieść. I tak się rzeczywiście dzieje, kiedy ja jestem słaby, moja żona i bliscy otrzymują większą moc, żeby mi pomóc.
Dzięki za modlitwę.

wrzesień 4th, 2010 at 06:17

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment

Preview: