Archive for wrzesień 25th, 2010

25
wrz

Przebaczenie ludziom

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie

To najbardziej oczywisty, co nie znaczy najłatwiejszy obszar przebaczenia. Najtrudniejsze jest to, że musimy przebaczyć tym, którzy są dla nas najważniejsi; których kochamy i na których opinii nam zależy. To konfrontuje nas bardzo.

Największym wrogiem przebaczenia ludziom jest osąd. Trochę już na ten temat pisałem, ale chcę jeszcze raz to podkreślić, ponieważ dla przebaczenia jest on warunkiem sine qua non (koniecznym). Osąd jest naszym prywatnym więzieniem, w którym trzymamy więźniów, czyli tych, którzy wobec nas zawinili. Jednych trzymamy tylko przez chwilę, innych przez lata, ale są i tacy, którzy mają dożywocie (gdybyśmy mogli, wykonalibyśmy karę śmierci, ale ze względu na to, że jesteśmy „dobrymi chrześcijanami” pamiętamy o przykazaniu nie zabijaj). Dopóki w tym, więzieniu jest chociaż jeden człowiek, nie jesteśmy wolni od nieprzebaczenia.

Niektóre symptomy braku przebaczenia ludziom:

  • Odczuwanie bólu, z powodu tego, co mnie spotkało. Ból mówi o ranie, a dopóki jest rana, dopóty proces uzdrowienia nie jest zakończony. Lepiej jest szczerze powiedzieć: „Potrzebuję trochę czasu, aby pokonać ten ból”, niż nieszczerze: „Wszystko jest w porządku”, podczas gdy moje serce krwawi i woła: „Nie zbliżaj się do tego człowieka!”
  • Rozpamiętywanie trudnych doświadczeń. Rany, które nam się zdarzają (każdemu się zdarzają), kiedy już się zagoją, pozostawiają najczęściej ślady w postaci blizn. W dawnych czasach blizny na ciele mężów – wojowników, były powodem chluby – świadczyły o waleczności i poświęceniu. Blizna przypomina o zranieniu, ale nie boli. Zawsze możesz wskazać na nią palcem i powiedzieć komuś: „Widzisz, ja też byłem zraniony, ale ta rana może się zagoić i możesz dalej żyć.” Miejsca zagojonych ran stają się obszarami naszego autorytetu, w którym możemy posługiwać innym zranionym. Jeśli jednak nasza rana jest ciągle otwarta i zaropiała, jesteśmy bezużyteczni dla innych, co więcej, możemy ich zatruć naszym zranieniem i wtedy stajemy się winni ich gorszego stanu – inaczej mówiąc, gorszymy ich. Tak więc pamięć o trudnych wydarzeniach jest ważna, ale kiedy towarzyszy jej ból, staje się zarazą.
  • Oczekiwanie na karę dla tych, którzy wobec nas zawinili. To jak morderstwo na zlecenie. Sami nie chcemy wymierzać kary, bo przecież jesteśmy miłosiernymi chrześcijanami, ale jesteśmy przekonani, że aktem sprawiedliwości będzie, jeśli nasi winowajcy zostaną przez kogoś ukarani; przez życie, „los”, innych ludzi, a najlepiej przez Boga – wtedy mamy największą satysfakcję, ponieważ jest to dowód na to, że Bóg jest po naszej stronie. To oczekiwanie jest najczęściej tak głęboko ukryte, że wielu z nas nie zdaje sobie z niego sprawy i tylko czasem jesteśmy zdziwieni i myślimy; „Dlaczego jemu się to udało? Dlaczego Bóg go pobłogosławił? Dlaczego ludzie okazują mu względy i zaufanie? Przecież on na to nie zasługuje!”
  • Unikanie ludzi, którym „przebaczyliśmy”. To najbardziej „chrześcijańska” praktyka w dziedzinie przebaczenia. „Ja ci przebaczyłem, i niech ci Bóg przebaczy tak, jak ja ci przebaczyłem, ale nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Jeśli mamy naśladować Jezusa, również w dziedzinie przebaczenia, to zastanów się, co byś zrobił, gdyby Jezus przebaczył ci w taki sposób; nic do ciebie nie mam, ale nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Czy wyobrażasz sobie wieczność w tych warunkach?
  • Trzymanie ludzi w „pułapce przebaczenia”. Moje przebaczenie wisi nad ludźmi, jak wielkie „memento” – pamiętaj, że ja ci przebaczyłem. Źle czujemy się z ludźmi, którzy „wiele nam wybaczyli” i pamięć o tym ciągle trwa. Na dłuższy dystans nie jesteśmy w stanie wytrwać w relacji z nimi.

Bóg ma dobrą pamięć, ale w jednej dziedzinie sam sobie tę pamięć ograniczył i powiedział:

Jeremiasza 31:34  …Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie – wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał. (BT)

Jeremiasza 31:34  …Wszyscy bowiem będą Mnie znali – od najmłodszych do najstarszych – mówi Pan – bo wszystkim przebaczę ich winy i nie będę już pamiętał ich grzechów. (BW)

Podaję dwa tłumaczenia tego wersetu, żebyśmy uchwycili lepiej jego sens. Osobiście uważam, że Bóg nie może o czymś zapomnieć (ze względu na Jego doskonałość w każdej dziedzinie), ale może nigdy nie wspomnieć o czymś. To daje ogromne poczucie bezpieczeństwa, kiedy wiem, że np. moja żona nie użyje mojego grzechu, lub słabości, które mi przebaczyła w czasie rozmowy, czy nawet w chwili napięcia.

Psalmów 103:12  Jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki.

Wschód od zachodu jest tak odległy, że nigdy się nie spotkają, co oznacza, że przebaczone grzechy już nigdy nie wrócą do nas – nawet na Sądzie Ostatecznym.

Wspaniałym przykładem takiego przebaczenia jest przypowieść o tzw. Synu Marnotrawnym (Łk 15). Ze względu na powszechną znajomość jej treści nie będę jej cytował, ale chciałbym zwrócić uwagę na wspaniałość ojcowskiego przebaczenia. Pozwoliło ono synowi, powtórnie stać się synem, chociaż w oczach ludzi i we własnej opinii, zasługiwał na to, by co najwyżej zostać sługą/niewolnikiem.

Oczywistym warunkiem takiej reakcji ojca była szczera skrucha i prawdziwe nawrócenie. I to jest moment, w którym szczerze wierzący chrześcijanie są często wykorzystywani. Tak, przebaczenie jest moim obowiązkiem, ale obowiązkiem winowajcy jest szczere nawrócenie. Bez tego, oczekiwanie przebaczenia jest próbą wykorzystania. Najczęściej takie próby są nieświadome, ale czasami, niestety, zdarzają się próby działania z premedytacją. W swoim życiu doświadczyłem spotkania z kilkoma takimi osobami. Bardzo trudno jest nam czasami trzeźwo rozeznać, czy postawa człowieka jest szczera czy nie. Dla mnie w takich sytuacjach, jedynym rozwiązaniem jest kościół i rozeznanie grona mądrych i dojrzałych wierzących.

Prawdziwe, głębokie przebaczenie, jak w Łk 15, prowadzi do odbudowania człowieka, a Bóg, który w takich sytuacjach daje wiele łaski, pomaga nam w tym.

Nie chciałbym wprowadzać jakiejkolwiek gradacji przebaczenia, ponieważ zawsze można pominąć jakiś aspekt, albo stopień, chcę jednak wyraźnie powiedzieć, że nie każde przebaczenie jest jednakowo skuteczne i uwalniające. Wierzę, że najwyższą formą przebaczenia jest przebaczenie ojcowskie, kiedy przyjmujemy winowajcę (szczerze skruszonego) i przywracamy go (prowadzimy – bo czasami jest to proces) do miejsca, które stracił; do miejsca miłości, zaufania, dziedzictwa i wiecznego przeznaczenia. Wierzę, że ojcowskie przebaczenie ma w sobie pragnienie zasiadania przy jednym stole z marnotrawnymi synami. Takie przebaczenie jest naprawdę odzwierciedlaniem ojcowskiego serca Boga.

Nie bój się, że coś stracisz, kiedy w ten sposób przebaczysz. Bądź hojny, a nawet ekstrawagancki w przebaczaniu. Jeśli zaczniesz się tego uczyć, staniesz się ojcem dla wielu, a Bóg będzie z tobą współpracował.

Nie mam w tym miejscu buteleczki lekarstwa. Po prostu staraj się naśladować Jezusa…

cdn.