Archive for wrzesień 24th, 2010

24
wrz

Przebaczenie sobie

   Posted by: Jacek Sierka   in Przebaczenie, Znaki czasów

Przebaczenie sobie, to kolejny obszar przebaczenia, w którym mamy problem ze wzrokiem. Trudno jest nam zobaczyć i uznać to, że potrzebujemy przebaczyć sobie, ponieważ mamy problem z… pychą. Tak, pycha, którą można nazwać łagodniej perfekcjonizmem, jest tu główną przeszkodą w tym, abyśmy zobaczyli siebie w prawdzie. Potrzebujemy lustra Bożego Słowa:

2 Koryntian 3:18  My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu.

A jaka jest ta prawda? Tylko Bóg wie, jacy naprawdę jesteśmy i musimy z odsłoniętym obliczem patrzeć w lustro Bożego Słowa i przez to upodabniać się do Jego obrazu. W przeciwnym wypadku zawsze zostaniemy ściągnięci do jednego z extremum: Wszystko jest OK (to bardziej dotyczy Amerykanów i Polaków amerykanopodobnych), lub wszystko jest źle i jestem do niczego (to dotyczy Polaków i obcokrajowców polakopodobnych).

Problem przebaczenia sobie powstaje w wyniku samosądu. A najbardziej charakterystycznym pytaniem (retorycznym) w tym procesie samobiczowania jest: „Jak ja mogłem coś takiego zrobić?” z różnymi wariacjami. Dla mnie osobiście najlepszym przykładem z mojego życia były różnego rodzaju stłuczki samochodowe i wypadki. Ile pytań wtedy ciśnie się do głowy w stylu: „A gdybym…” To gdybanie jest jak samobiczowanie. Korzeniem jednak problemu jest pycha. Niby wiemy, że człowiek jest omylny, ale jeśli tym człowiekiem jestem ja… to już całkiem inna historia.  To wymaga wielkiej pokory, popełnić błąd, przyjąć korektę i nie zrezygnować. Najczęściej dochodzimy do 2. etapu, ale potem przychodzi oskarżyciel, który sączy do naszego umysłu myśli potępiające i pozostajemy w tej „kałuży błota” zbyt długo.

Apostoł Paweł doskonale znał ten proces, dlatego powiedział: „Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki, co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią.” (1Kor 4:3-4)

Tylko Bóg zna nasze serce do końca. Najgorsze jest to, że jesteśmy tak bardzo przywiązani do myśli o sobie, że niezwykle trudno jest zburzyć ten obraz, który budowaliśmy przez lata i przyjąć inna prawdę. Ale musimy przez to przejść. To nie jest pokora, kiedy sami siebie negujemy i oskarżamy. I nie jest wyrazem pychy to, kiedy mamy dobre myśli na swój temat.

Spójrzmy na kilka symptomów, które mogą nam pomóc zobaczyć to, że musimy sobie przebaczyć:

  • Nienawiść do samego siebie, depresja, myśli samobójcze. To już najwyższy poziom samosądu – chciałby jeszcze dodać: pychy i braku zaufania do Boga, ale obawiam się, żeby nie pognębić do końca tych, którzy przechodzą tak trudny czas. Jednak, ze względu na to, że sam byłem w podobnym miejscu (może nie doszedłem do końca, ale było blisko), mam prawo dzisiaj powiedzieć: rezygnacja w miejscu porażki to pycha i niewiara.
  • Apatia, rezygnacja, wycofywanie się. To bardziej subtelna forma tego, co napisałem wyżej. To postawa: Ja się nie nadaję, zróbcie to sobie sami, ktoś inny zrobi to lepiej, itp. Czasem jest to „szczere” – kiedy rzeczywiście wierzymy w to, że inni byliby w tym miejscu lepsi i wtedy wystarczającą formą terapii jest zachęta, a czasami jest to perfidne, kiedy wypowiadamy takie słowa, domagając się pochwał i uznania przed ludźmi, ale w swoim sercu wiemy, że i tak jesteśmy lepsi od innych.
  • Żal nad sobą. Są dwa rodzaje żalu, w miejscu grzechu lub błędu. Jeden, który prowadzi do nawrócenia (przykład Piotra) i drugi, który prowadzi do śmierci (przykład Judasza). Sam żal jest dopiero wstępem do nawrócenia a nie nawróceniem samym w sobie. Nawrócenie kończy się powstaniem i zmianą złego postępowania i myślenia – w przeciwnym wypadku, żal prowadzi do samozniszczenia.
  • Unikanie pracy lub posługi w zespole (w Ciele Chrystusa).  Indywidualizm może wynikać z problemu z samoakceptacją. Jeśli poza grupą czuję się bezpieczniej to problem jest albo w grupie (oskarżanie, złe traktowanie siebie itd.), albo we mnie – porównywanie się z innymi i zabieganie o opinię, uznanie.
  • Zbytnia troska o własną opinię. To bardzo subtelna forma nieprzebaczenia sobie, ale ten element również występuje w takiej postawie. Próba „nadrabiania”, lub tuszowania swoich błędów, w miejscu, gdzie mogę tylko i aż przeprosić, wskazuje na głęboko ukryty problem silnej samooceny.

Buteleczka lekarstwa na problem przebaczenia sobie: Studiuj wersety, które mówią o twoim wiecznym przeznaczeniu, aby uchwycić Bożą perspektywę i Jego cel w przeprowadzaniu nas przez trudne doświadczenia. Możesz rozważać np:
Rzymian 8:29-30: „Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą.”

To wspaniałe wersety, które są pigułką wielkich prawd Bożych dotyczących naszej tożsamości, powołania i przeznaczenia.

Drugą radą jest nie patrzeć zbytnio na siebie. Osobiście uważam, że przyczyną wielu lęków, depresji, rezygnacji jest zbytnie koncentrowanie się na sobie, zamiast na Jezusie. Sam to odkryłem, że kiedy patrzę na siebie i w siebie, trudno jest mi znaleźć coś zachęcającego, ale kiedy patrzę na Jezusa, natychmiast poprawia mi się nastrój i przychodzi nadzieja do mojego życia.

cdn.