Humanizm dokonał znaczącej zamiany w życiu i sposobie myślenia człowieka, usunął z tronu Boga, a na jego miejsce posadził człowieka. Odtąd Bóg nadal może istnieć w świadomości człowieka (humanizm nie zawsze oznacza ateizm), ale pod warunkiem, że służy człowiekowi i spełnia jego oczekiwania. Stąd też powstało takie zjawisko jak „chrześcijański humanizm” i humanistyczna modlitwa.
Na temat modlitwy bardzo dosadnie wypowiedział się apostoł Jakub:
Jk 4:3 Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
Zła modlitwa to modlitwa skoncentrowana na moich własnych pragnieniach. Nie chodzi tu o zaspokojenie moich najważniejszych potrzeb, ale o to, co wydaje mi się, że powinienem mieć. Jakub nazywa to „żądzami”. Dzisiaj żądza kojarzy nam się przede wszystkim ze sferą emocjonalną bądź seksualną, ale tak naprawdę, chodzi tu o moje własne pragnienia dotyczące każdej sfery życia.
Nie nazywamy tego żądzami, ponieważ wydaje nam się, że nie jest to tak silne, jak żądza, ale tak naprawdę, te pragnienia stają w centrum naszego życia, w tym modlitewnego.
Zalecenie Jezusa było zupełnie inne: Mt 6:33 Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Co oznacza „to wszystko”? Kontekst wskazuje wyraźnie, że chodzi o podstawowe potrzeby życiowe, takie jak: jedzenie, picie, ubranie, troska o życie i dzień jutrzejszy. O innych potrzebach, zachciankach, kaprysach nie ma nawet mowy w ewangeliach, bo troska o to w oczywisty sposób kłóci się z samą istotą tego, co oznacza pójście za Jezusem i stawaniem się Jego uczniem. Wygląda na to, że nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby pisać o „potrzebie” nowych kafelek, komputera (bo stary nie obsługuje już najnowszych gier) itd. Nie chodzi o to, że nie możemy tego mieć, ale modlitwa o to, wg mnie jest modlitwą o zaspokojenie własnych żądz (chyba, że Bóg w suwerenny sposób pokaże coś innego).
Taki styl życia (w tym duchowego) prowadzi do tego, że wszystko zaczyna kręcić się wokół tego, co JA chcę, co MNIE się podoba, czego JA oczekuję, na co JA pozwalam itd.
Egocentryzm jest również krańcowo sprzeczny z duchem służby, a Jezus powiedział:
Mt 20:25-28 Wiecie, że książęta narodów nadużywają swej władzy nad nimi, a ich możni rządzą nimi samowolnie. 26 Nie tak ma być między wami; ale ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. 27 I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. 28 Podobnie jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu.
Służenie ludziom i stawianie ich wyżej od siebie konfrontuje w nas ducha humanizmu. Służenie wymaga poświęcenia, zrezygnowania z własnej wygody i korzyści, a czasami zaparcia się samego siebie. Wtedy potrzeba drugiego człowieka staje ponad moją potrzebą, zmęczeniem i komfortem.
Jest w nas naturalne pragnienie, żeby być pierwszym, ale droga do pierwszeństwa, którą pokazał Jezus konfrontuje nas, ponieważ obnażą naturę „starego człowieka”.
Bóg powołał nas do tego, abyśmy budowali Jego Królestwo, przez służenie Jemu i innym ludziom, tymczasem humanizm prowadzi do tego, że to my powołujemy Boga i ludzi, aby służyli nam.
Jak wiele jest myślenia w dzisiejszych czasach typu: „Należy mi się.” A skąd to wiesz, że ci się należy? Wmówił ci to głos ducha tego świata poprzez np. reklamę. Cały marketing dzisiaj sprowadza się do tego, żeby nakłonić nas do kupowania rzeczy, których nie potrzebujemy za pieniądze, których nie mamy. W samym środku tego jest egocentryzm; ja i moja potrzeba.
Bóg zobowiązał się do tego, że jeśli całym sercem będę szukał Królestwa Bożego, to On zaspokoi wspaniale wszelką moją POTRZEBĘ (nie zachciankę!). A tymczasem jak wielu chrześcijan jest dzisiaj rozczarowanych Bogiem? Skąd bierze się to rozczarowanie? Z humanistycznego sposobu myślenia typu: Bóg nie odpowiedział na moją modlitwę; nie dał mi tego, o co się modliłem, nie przyszedł wtedy, kiedy Go oczekiwałem – ogólnie mówiąc Bóg nie spełnił NASZYCH OCZEKIWAŃ. Oczekiwania pochodzą z serca egocentryzmu. Człowiek, który całym sercem zaufał Bogu nie ma własnych oczekiwań, więc nie może się też rozczarować Bogiem.
Aby nam pomóc wyleczyć się z humanistycznego egocentryzmu, Bóg stawia nas w trudnych okolicznościach. Trudności sprawiają, że zaczynamy go szukać całym sercem, albo odchodzimy urażeni i zawiedzeni.
Pytanie pozostaje tylko: Dokąd pójdziemy…?
cdn.