Ostatnio wiele się dzieje i nawet nie ma czasu pisać o wszystkim.
W środę miałem wypadek samochodowy; chociaż może wypadek to za duże słowo, bo kojarzy się z rannymi lub zabitymi. Bóg ochronił nas wszystkich, ale samochód jest całkiem rozbity. To już kolejny wypadek z serii „dziwnych” lub „niezrozumiałych”. Kobieta, która wjechała we mnie (na drodze do Kielc, 2 km od Janek) powiedziała policji, że nie widziała naszego samochodu. Policjanci jej nie uwierzyli, ale ja wierzę, że nieprzyjaciel zasłonił jej oczy, próbując nas dosięgnąć. W samochodzie wiozłem Klausa, mojego syna i teściową, ale nikomu nic się nie stało. Wszyscy mieliśmy niezwykły pokój, chociaż niewiele brakowało do „dachowania” na drodze, która wtedy była bardzo zatłoczona. Ten pokój pozostał w nas, chociaż uświadomiłem sobie znowu, jak wielka jest nienawiść diabła wobec nas. Nie wiem, co mógłbym jeszcze mądrego napisać o tym; chwała niech będzie Najwyższemu – w nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Dziękuję Panu za ochronę i za to, że pozwolił nam w takim pokoju przejść przez to doświadczenie. Acha, jeszcze jedno, jestem Bogu wdzięczny, że w tym dniu nie pozwoliłem się wyręczyć mojemu bratu, którego bardzo kocham.
„Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków.” (Jakuba 1:2-4)
One comment
Leave a reply