Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”
Kilka myśli z tego rozdziału wydaje mi się szczególnie ważnych i ciekawych. O tym, żeby przystępować do Boga z uwielbienie i dziękczynieniem, a nie narzekaniem to już nie ma co pisać – sprawa jest oczywista. Pisałem już o tym, że najczęściej, kiedy przychodziłem do Niego z długą listą próśb, Duch Święty przekonywał mnie do dziękczynienia i w miarę, jak to robiłem lista topniała, aż w końcu ograniczała się do paru słów prośby. Tak się naprawdę dzieje.
Bardzo ważna myśl: To, na czym skoncentrujesz swą uwagę, stanie się jeszcze większe w twoich oczach. Tak naprawdę jest. Diabeł stara się bardzo mocno skupić naszą uwagę na sobie, aby z czasem przekonać nas, że to on jest większy i w naszej sytuacji Bóg nic już nie może zrobić. Sprawa niby oczywista i śmierdzi piekłem z daleka, a ilu chrześcijan żyje w mentalności ofiary, która pogodziła się „ze swoim marnym losem”? To jest efekt długotrwałego patrzenia na problemy, zamiast na Boga.
Bardzo dotyka mnie każde porównanie relacji z Bogiem do czułej, intymnej relacji małżeńskiej. Wszyscy niby znamy fragment z Ef 5:22-33, gdzie Paweł pisze na temat małżeństwa, ale ciągle, szczególnie mężczyznom, umyka jeden werset: „Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.” Relacja małżeńska porównana jest z tajemnicą relacji Jezusa i Kościoła. Kiedy budujesz relację małżeńską wiesz dobrze, że ona ciągle się zmienia i dojrzewa. Zbudowanie mocnej więzi wymaga CZASU! Wiele lat temu popularne było takie stwierdzenie: Nie ważna jest ilość czasu, jaki komuś poświęcasz, ale jego jakość. Dzisiaj, po 17 latach małżeństwa wiem, że nie da się ilości czasu zastąpić „jakością” – w żadnej formie budowania relacji. Życie w małżeństwie, rodzinie składa się z mnóstwa drobiazgów, które przeżywamy razem i które dają nam wiele radości. Nie da się tego wszystkiego zastąpić „przebywaniem” ze sobą. Absolutnie zgadzam się z tym, że chwile szczególnej intymności są owocem naszego wspólnego życia i całego mnóstwa przeżywanych razem zwykłych chwil.
Nie gardź „normalnością” życia z Bogiem czekając wyłącznie na „chwile uniesień”. Jeśli chcesz wypełnić z Bogiem swoje powołanie, to wymaga to czegoś więcej niż tylko intymne przebywanie z Jezusem. Zresztą On sam powiedział, że jeśli chcesz pokazać Mu swoją miłość, to wypełnij Jego przykazania – Jego wolę. Nie ma tu wiele mowy o wspaniałych uniesieniach, a bardziej o zaparciu się samego siebie i wierności aż do końca.
Oczywiście, nie wyobrażam sobie pełni relacji bez takich szczególnych momentów, ale nie da się żyć tylko od szczególnego momentu do następnego szczególnego momentu – ważne jest to, co jest pomiędzy!
Bardzo ciekawe jest dla mnie to, że Jezus po swoim zmartwychwstaniu nie pokazał się nikomu, kto już wcześniej w Niego nie uwierzył. To jest dla nas dzisiaj zachęta i lekcja wiary. Jezus kocha naszą wiarę. Błogosławieni są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Czy rzeczywiście jesteśmy do tego przekonani? Czy raczej myślimy: „Będziemy błogosławieni, jak zobaczymy!”
Leave a reply