Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”
Ciekawe sformułowanie: „Modlitwa Pańska, to nie jest nawet prawdziwa, nowotestamentalna modlitwa.” Andrew Wommack stosuje w swojej książce więcej takich prowokujących skrótów myślowych.
Kiedy byłem dzieckiem pamiętam, co to znaczy sfrustrowany i rozgniewany ojciec w domu. Nie chciałem wtedy nie tylko z nim rozmawiać czy przebywać, ale nawet wchodzić do domu! Niestety, większość z nas (ja się do niej zaliczam) wyniosło z domu taki obraz. Zresztą nawet psychologia mówi, że człowiek generalnie czuje się nie OK. Dla mnie jest jasne, że jest to jeden ze skutków grzechu pierworodnego i oddzielenia od Boga.
Pytanie tylko czy dzieło krzyż i nasze zbawienie nie dokonały w tej dziedzinie ogromnego przełomu. Jest mi łatwiej przyjąć negatywny obraz samego siebie – może dlatego, że nie jestem Amerykaninem – dlatego też łatwiej jest mi stawać przed Bogiem jak ten skomlący pies i oczekiwać groźnego spojrzenia i w najlepszym wypadku słów: „No, coś długo cię nie widziałem i mam w związku z tym parę pytań…”
Sam wiem, że gdyby moje dzieci przychodziły do mnie z takim nastawieniem, to byłbym naprawdę smutny. Natomiast, kiedy przychodzą ufne w moją bezwarunkową miłość i pchają się na kolana, nawet wtedy, kiedy nie mam czasu (tu analogia do Boga się wyczerpuje :-)), to mogą osiągnąć właściwie wszystko, bez wielkiego wysiłku i bez błagania mnie o wszystko. Ich szczera miłość rozbraja moje serce. Chciałbym umieć zawsze tak przychodzić do taty w niebie.
Wracając do początku, każda modlitwa, która będzie „wyklepana” – nawet ta, której nauczył nas Jezus będzie modlitwą starotestamentalną, jeśli nie będzie w niej serca i miłości. Nie jest złe modlić się wyuczonymi słowami, ale jest lepiej przyjść do Taty z ufną miłością i wziąć od Niego wszystko to, co On dla nas przygotował.
4 komentarze
Leave a reply