Minęło już kilka dni od wyborów, więc można na spokojnie zrobić pewne podsumowanie i wyznaczyć pewne kierunki do modlitwy.
Pozornie wygląda na to, że nic, albo niewiele się zmieniło, bo pewnie koalicja będzie utrzymana i będzie rządziła z niewielką, co prawda, ale jednak większością. Wygląda na to, że i opozycja może być mniej agresywna i mniej wojowniczo nastawiona, przez co będzie większa szansa na porozumienie i sensowną pracę parlamentu i rządu.
Jednak daleki jestem od stwierdzenia: „jest dobrze, teraz zajmijmy się czym innym”. Modląc się w ostatnich tygodniach i rozważając te tematy dochodzę do takiego wniosku: dla Boga nie jest problemem powstrzymanie kryzysu ekonomicznego, obcych wojsk i wszystkich innych makro i mikro problemów. Zresztą Bóg nie ma zbyt wielu problemów tak w ogóle – myślę tu o braku możliwości ich rozwiązania. On, niezależnie od zmieniających się okoliczności, konsekwentnie realizuje swój plan, ułożony przed stworzeniem świata! To jest dopiero planowanie i konsekwencja!
Tak naprawdę, to myślę, że Bóg ma jeden problem: serce (wolna wola) człowieka. O to tak naprawdę toczy się walka, a wszystkie okoliczności i kryzysy to jedynie narzędzia w tej walce.
Jak to się ma do obecnej sytuacji? No właśnie w tej dziedzinie pojawił się problem, jakiego do tej pory, w tej skali, nie było. Otóż do parlamentu weszła grupa ludzi, która wyraźnie i jednoznacznie próbuje i będzie nadal próbowała wprowadzić w naszym kraju inną moralność, sprzeczną radykalnie z Bożą wolą, wyrażoną w Jego Słowie. Słuchając wypowiedzi Roberta Leszczyńskiego uświadomiłem sobie, że ci ludzie, chociaż może nie w pełni świadomie, ale postępują według prawdziwych, duchowych zasad. Na pytanie dziennikarza, o to, co może zrobić w parlamencie w sumie tak mała grupa posłów reprezentujących inne orientacje i moralność, ww. pan odpowiedział, że to nie jest ważne, że tych posłów jest tak mało; ważne jest to, że zasiadając w parlamencie sprawiają, że to, co do tej pory było niemoralne i naganne, stanie się normalne i akceptowane. I to właśnie jest bardzo niebezpieczne!
Dla Boga nie jest problemem ochrona naszego kraju przed kryzysem – problemem będzie grupa ludzi, którzy rozpoczną walkę o usunięcie Boga i Jego prawa z życia publicznego, a później z narodu. Usunięcie obecności Boga z życia publicznego spowoduje zaproszenie do niego sił ciemności. Skutki tego mogą być większe niż kryzys i wszystkie inne problemy razem wzięte. Ludzie, którzy mają autorytet posła, mogą w legalny sposób dawać miejsce siłom ciemności w naszym narodzie.
Jest to wyzwanie dla kościoła, w jaki sposób mamy się teraz modlić. Z jednej strony tego rodzaju polaryzacja musi się dokonywać – bo Bóg obnaża to, co jest w sercach indywidualnych ludzi i w sercu narodu – ale z drugiej strony musimy stanąć w modlitwie o zneutralizowanie, zamknięcie czy ograniczenie tych negatywnych wpływów. Szatan nie ma żadnych skrupułów w tej walce – bo to jest walka, a nawet wojna, która będzie się zaostrzała coraz bardziej. Nie potępiając człowieka, kościół musi być w tej wojnie bardzo jednoznacznie określony po stronie Boga. Pole tolerancji kurczy się coraz bardziej i ci, którzy dzisiaj, w imię humanizmu i tolerancji cieszą się z demokratycznie wyrażonej woli narodu, jutro będą musieli się opowiedzieć po jakiejś stronie.
Walka ta toczy się w duchu, ale ma pierwszorzędny wpływ na gospodarkę, edukację, prawodawstwo i wszystkie inne dziedziny życia narodu.
A więc, do pracy, rodacy! Co mamy zrobić? Bóg daje strategię na tego rodzaju problemy w Księdze Joela 1:14:
Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana.
Nie ma innego sposobu danego nam przez Boga. Pytanie tylko, czy kościół okaże posłuszeństwo Bogu i Jego Słowu???
9 komentarzy
Leave a reply