4
gru

Czekanie na wypełnienie

   Posted by: Jacek Sierka   in Duchowe refleksje

To nie będzie nauczanie tylko takie refleksje na temat znaczenia wytrwałości. Należę raczej do tych ludzi, którzy wolą działać niż czekać, dlatego sam dla siebie muszę szukać słowa, które pozwoli mi wyrwać się z kręgu działania i odpocząć w oczekiwaniu na Pana. (Wiem, że chyba powinienem zacząć czytać książkę pt. „Kiedy Bóg milczy”.)

Pomyślmy przez chwilę o Abrahamie, który otrzymał wspaniałe obietnice, które w uproszczeniu można zawrzeć w dwóch punktach:

1. Wielki naród – wyprowadzony od niego,
2. Ziemia Kanaan – na własność dla niego.

Czytając na temat życia Abrahama, trudno znaleźć fragmenty, w których byłby on nieposłuszny, niecierpliwy, uparty czy zbuntowany wobec Boga. Właściwie, to z wyjątkiem jednego epizodu (w którym główną rolę odegrała jego żona), mógłby być dla nas wręcz idealnym wzorem czekania w wierze na Boże działanie. Abraham tylko raz nie poczekał na Pana i urodził się Izmael, ojciec wszystkich Arabów. I teraz pomyśl, co by się stało, gdyby na skutek niecierpliwości Abrahama urodziło się więcej „Izmaelów”? Pomyśl o konsekwencjach, jakie poniósłby przez to Izrael.

Gdyby Abraham chciał za wszelką cenę „pomóc” Bogu w wypełnieniu tej obietnicy i gdyby chciał na własne oczy ujrzeć ten „wielki naród”,  powstałoby więcej Izmaelów, którzy tak naprawdę stanęliby przeciwko Bożym planom.

Sytuacja była na tyle poważna, że Bóg osobiście przyszedł do Abrahama i powiedział mu o narodzeniu syna Izaaka. Nie wiemy, co działo się wcześniej w sercu Abrahama, ale nie wyobrażam sobie, żeby nie zadawał sobie pytania: „Co jest nie tak, że ta obietnica się nie wypełnia?”

A teraz pomyśl, co by się stało, gdyby Abraham zdecydował, że jest już czas, żeby zdobyć Kanaan, który został mu obiecany przez Boga, jako jego dziedzictwo. Ile nieszczęścia, wojen i zagrożenia sprowadziłby Abraham na siebie i na swoich ludzi?

Wiem, że obietnice nie wypełnią się „same” i nie o tym mówię, żebyśmy się wygodnie położyli i biernie czekali. Ale na drugim biegunie jest wzięcie inicjatywy przez człowieka, w miejscu, w którym Bóg oczekuje wytrwałości i czekania – i to jest według mnie jeszcze bardziej niebezpieczne i nieoblilczalne w swoich konsekwencjach.

Obietnice dane Abrahamowi wypełniły się po kilkuset latach, co oznacza że nie tylko Abraham, ale kilka następnych pokoleń czekały, aby zobaczyć naród Izraela we własnej ziemi.

Mam nadzieję, że my nie będziemy czekać tak długo. Wiem, że nie mamy czasu do stracenia, ale nie możemy też sobie pozwolić na spłodzenie paru Izmaelów.

 

3
gru

Burza roku 2012

   Posted by: Jacek Sierka   in Duchowe refleksje

Po raz kolejny przeczytałem proroctwo Johna Paula Jacksona pt. „Doskonała burza” i obejrzałem program w telewizji amerykańskiej z jego udziałem, w którym również mówił na temat wydarzeń roku 2012. Daleki jestem od psychozy roku 2012, ponieważ Bóg daje nam coraz więcej objawienia na temat wydarzeń związanych z czasami ostatecznymi. Poza tym wydarzenia, o których Bóg powiedział Johnowi Paulowi dotyczą głównie USA, Izraela i dopiero w trzeciej kolejności pozostałych narodów (co nie znaczy, że Polska będzie „z założenia” wyłączona  z tego i we wszystkim ochroniona). Jednak, jako kościół, musimy być wrażliwi na to, co Pan mówi w sposób proroczy.

W czasie jednej z ostatnich modlitw miałem bardzo mocne przekonanie, że nie mamy już czasu do zmarnowania. Bóg się nie spieszy, ani nie spóźnia, ale człowiek z reguły jest spóźniony w odniesieniu do Bożego czasu lub próbuje go przyspieszyć – to oczywiste i dopóki pozostajemy w tym świecie taka jest zasada. Ale Bóg chce korygować nasze „wyczucie czasu”, abyśmy szli razem z Nim w tym, co On objawia i co czyni.

Nie chcę tu wyliczać rzeczy, które mamy zrobić, ale jedno jest cały czas pewne i aktualne – tę burzę przetrwają ci, którzy zaufają całkowicie Jezusowi, pozwolą się oddzielić i z pasją będą szukać Jego obecności. Nie ma już czasu na babranie się w osobistych urazach, nieprzebaczeniu, grzechu i we wszystkim tym, co przeszkadza w odnalezieniu oblicza Jezusa.

Jestem przekonany, że wkrótce wspólne spotkania modlitewna będą jednym z niewielu „miejsc ucieczki” i schronienia przed presją przychodzącą ze świata. Osobista modlitwa zawsze pozostanie fundamentem relacji z Bogiem, ale jako narzędzie w czasach kryzysu Bóg dał uroczyste spotkania z postem, uwielbieniem i wstawiennictwem.

Wchodzimy w Boży czas kairos i jeśli nie nauczymy się rozpoznawać czasu Bożego nawiedzenia i współpracować z Bogiem, to będziemy o wiele bardziej narażeni na zamieszania i wstrząsy nadchodzącej burzy.

2
gru

Świadectwo

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

Chyba powinienem złożyć świadectwo. Od około 3 tygodni, a może dłużej, męczył mnie ból w okolicach karku i lewego barku. Bolało raz mocniej raz słabiej, ale były takie momenty, że nie mogłem odwrócić głowy w samochodzie, żeby zobaczyć, czy ktoś nie jedzie z lewej strony. Najpierw myślałem, że to jakiś skurcz mięśni, czy nerwoból, a potem to już doszedłem do tego, że to chyba kręgosłup szyjny. Nie znoszę się leczyć, więc nie mówiłem o tym nikomu, ale wreszcie musiałem wyjaśnić przyczynę mojego „pokręcenia” i skrzywionej miny mojej żonie. Kiedy dowiedziała się o co chodzi, po prostu podeszła do mnie, położyła rękę na ramieniu i krótko pomodliła się o uzdrowienie.

Ból przeszedł prawie natychmiast. Do końca dnia jeszcze czekałem czy nie powróci (nie to, żebym go zapraszał, ale w przypadku uzdrowienia warto je sprawdzić), ale minęły 24 godziny i nic nie boli. To takie cudowne móc śmiało kręcić głową w obie strony!

Chwała niech będzie Jezusowi Chrystusowi, a gdyby ktoś cierpiał na podobne dolegliwości, polecam namaszczenie i wiarę mojej żony, tylko nie mówcie jej o tym, że ją tak reklamuję :-).

Nawet się nie spostrzegliśmy, jak – chciałoby się rzec kolokwialnie – pod naszym nosem zaczęło wyrastać coś, co może mieć ogromny wpływ na dalsze losy chrześcijaństwa i na wydarzenia prowadzące do powtórnego przyjścia Jezusa. To coś ma już swoją oficjalną nazwę – CHRISLAM. Jak nie trudno się domyślić, jest to swoisty mariaż chrześcijaństwa i islamu, w imię ogólnoświatowego pokoju. Jeśli myślisz, że zebrało mi się na czarny humor, to jesteś w błędzie, nie zażywałem też żadnej chemii…

Chciałoby się powiedzieć: „Koniec świata!”, gdyby nie to, że to rzeczywiście znaki końca świata. Ta idea wspólnych modlitw staje się coraz bardziej popularna również w Polsce (w USA powstała moda na przedstawianie islamu w dobrym świetle, a nierzadkim widokiem jest Koran, leżący obok Biblii w czasie nauczania dzieci w szkółkach niedzielnych). Czemu to jest niebezpieczne? Główną ideą przyświecającą Chrislamowi jest „pokój na świecie”. Pokój staje się powoli wartością najwyższą, za którą wielu ludzi gotowych jest również zapłacić najwyższą cenę. Apostoł mówi na ten temat w następujący sposób:

1Tes 5:3 Kiedy bowiem będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie umkną.

Oczywiście jest to werset wyjęty z większego fragmentu, w którym apostoł mówi o nadejściu Dnia Pańskiego. Oznacza to, że wołanie o pokój w czasach ostatecznych będzie słyszalne po całym świecie – kwestia pokoju będzie jedną z najważniejszych spraw dla ludzkości – i to się zaczyna dziać na naszych oczach.

Powstanie ogólnoświatowej religii pokoju i tolerancji, ostatecznie ukształtowanej przez Antychrysta i Fałszywego Proroka wpisuje się wyraźnie w scenariusz czasów ostatecznych. Ważne jest to, że to wołanie o jedną religię idzie w parze z ogólną ideą globalizacji.

W podobnym kierunku zmierza inicjatywa utworzenia Wspólnej Armii Europejskiej

Musimy patrzeć na te wydarzenia i trendy i rozpoznawać je w kategoriach znaków czasu. To się już dzieje i to jest poważne. Proroczy Kościół, którego Panem jest Jezus, nie może dać się zwieść. Módlmy się o „balsam do namaszczenia oczu, abyśmy widzieli” co się wokół nas dzieje (por. Obj 3:18)

 

9
lis

Struktura Królestwa

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

Królestwo Boże można porównać do budowli wypełniającej każdą przestrzeń, do której sięga władza Boga. Czy zastanawiałeś(aś) się kiedyś, co stanowi konstrukcję, strukturę tego Królestwa? Czy jest nią Prawo, doktryny, teologie, czy coś podobnego? Nie. Olśniło mnie właśnie, że jest nią człowiek. Oczywiście, że Jezus jest fundamentem i kamieniem węgielnym tej budowli, ale materiałem, którego On używa do zbudowania ścian, filarów, i innych elementów są ludzie.

Księga Objawienia 3:12 mówi: „Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już nie wyjdzie na zewnątrz. I na nim imię Boga mojego napiszę i imię miasta Boga mojego, Nowego Jeruzalem, co z nieba zstępuje od mego Boga, i moje nowe imię.”

Ten werset mówi właśnie o tym, że ci, którzy doszli do końca drogi powołania, stali się zwycięzcami, z których Jezus uczyni filary świątyni Boga. Z oczywistych powodów nie wyjdą już na zewnątrz, bo filarów nie da się usunąć z budowli i przenieść je w inne miejsce (na zewnątrz).

Czemu o tym piszę? Ano, żeby sobie uświadomić, że plan Boga wobec nas jest poważny i dlatego również i praca nad nami jest poważna. Filar, czy jakikolwiek inny element konstrukcji musi być odpowiednio przygotowany, aby budowla nie przypominała sterty gruzu, która powstaje np. po trzęsieniu ziemi. A więc ten materiał musi być odpowiedniej jakości i formy. Dlatego przechodzimy zarówno proces „uszlachetniania” (oczyszczanie, utwardzanie) jak i kształtowania (dopasowywania do miejsca naszego wiecznego przeznaczenia).

Materiał ludzkiego serca – bo o nim tu głównie mowa – jest niewdzięcznym materiałem; albo zbyt kruchy, albo zbyt miękki, albo zbyt zanieczyszczony, albo dziurawy itd. A czasu na doprowadzenie go do ostatecznej jakości i formy jest bardzo mało – tylko kilkadziesiąt lat. A jak ten materiał w dodatku nie chce się poddać Mistrzowi?

Piszę o tym, ponieważ uświadomiłem sobie wielką łaskę, jaką nas obdarzył Bóg, umieszczając nas w swoim planie budowli, która przetrwa wieczność. Król Nabuchodonozor zobaczył w jednym ze swoich snów kamień (Jezus), który odrywa się od góry, uderza w stopy posągu (obraz wszystkich ziemskich królestw), niszczy go całkowicie, po czym sam rozrasta się w wielką górę, która wypełnia całą ziemię. Ta wielka góra to właśnie budowla Królestwa Bożego, której elementami są ci, którzy należą do Boga i pozwolili się przez Niego ukształtować. Oczywiście, że sam Jezus też „wzrośnie”, stając się królem nad całą ziemią, ale Królestwo nie składa się wyłącznie z Króla, chociaż bez niego nie istnieje w ogóle.

Teraz trwa wielka praca przygotowywania „materiału” królestwa. Powtórne przyjście Jezusa będzie tym momentem uderzenia kamienia w stopy ziemskich królestw, ale zaraz potem nastąpi błyskawiczny wzrost Bożego Królestwa. Wtedy nie będzie już czasu na przygotowanie – elementy konstrukcji muszą być już gotowe.

Czy wiesz, że jesteś dzisiaj w trakcie przygotowywania? Nikt z nas nie będzie doskonały, zanim nie ukaże się nasz Wielki Architekt, ale musimy uwierzyć, że „Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1:6). To dzieło zostanie sprawdzone w „rozpalonym piecu” dnia przyjścia Jezusa – wtedy się okaże czym jesteśmy i jakie jest nasze wieczne przeznaczenie (mówię tu o naszym miejscu w Królestwie – bo wszyscy jesteśmy powołani do Bożej chwały).

Dlatego poddajmy się naszemu Panu we wszystkim, bo On ma dla nas dobry plan. A jeśli poddajesz mu się we wszystkim, to nie wolno ci kwestionować swojej wartości. Izajasz mówi, że biada temu, kto się spiera ze swoim twórcą:

Izajasza 45:9  „Biada temu, kto spiera się ze swoim twórcą, dzbanowi spomiędzy dzbanów glinianych! Czyż powie glina temu, co ją kształtuje: Co robisz? albowiem jego dzieło powie mu: Niezdara!

Kiedy mówisz o sobie „niezdara” uważaj, bo tak naprawdę wypowiadasz się na temat Tego, kto kształtuje cię swoimi rękami. Pamiętaj, to dzieło nie jest jeszcze ukończone, ale to nie znaczy, że jest bezwartościowe! Glina, zanim stanie się pięknym naczyniem przechodzi przez proces oczyszczania, zmiękczania i kształtowania. Przez długi czas przypomina zwykłe błoto i tylko garncarz potrafi zobaczyć w niej wartość przyszłego dzieła sztuki, lub użytecznego przedmiotu. Kształtowanie też jest procesem – czasem trzeba niedokończone naczynie rozbić i kształtować od nowa. Wypalanie, czyli utrwalanie ostatecznego kształtu jest ostatnim etapem – po nim już nie da się nic zmienić. Podobnie można prześledzić przygotowywanie innych elementów stalowych, kamiennych, szklanych itd.

Pamiętaj kim (czym) jesteś w rękach Boga, pamiętaj o tym, kto ma wobec ciebie plan i kto cię kształtuje i nie unoś się pychą wobec swojego twórcy mówiąc: Ja się nie nadaję.