1
lut

Egipt

   Posted by: Jacek Sierka   in Komentarze polityczne

Rzadko popełniam jakieś wpisy na tematy polityczne, ale ze względu na to, co dzieje się w Afryce Północnej, a szczególnie w Egipcie chciałbym podzielić się kilkoma myślami, które – mam nadzieję – pomogą nam w modlitwie za Egipt.

Jeśli ktoś ma w sercu modlitwę za Izrael, to jest rzeczą oczywistą, że musi patrzeć na to, co dzieje się wokół Izraela. Wśród państw i narodów, które mają szczególne znaczenie dla Izraela Egipt zawsze znajdował się na szczycie listy. Dlatego ważne jest, abyśmy przypomnieli sobie parę biblijnych faktów i proroctw dotyczących tego narodu. Pozwoli nam to skierować naszą modlitwę na właściwy cel, zgodny z Bożą wolą dla tego narodu.

Egipt był miejscem schronienia i zaopatrzenia dla Abrahama w czasie głodu (Rdz 12:10), dla Izraela, kiedy był jeszcze dzieckiem jako naród w czasach Józefa (Rdz 46), dla Jezusa w czasach jego dzieciństwa (Mt 2:13-15) i będzie nim ponownie w końcu tego wieku, kiedy żydowscy uchodźcy będą uciekać od spod rządów Antychrysta do Egiptu.

Jezus zgromadzi żydowskich uchodźców i więźniów głównie z dwóch narodów, z Egiptu i starożytnej Asyrii (Jordania, Syria, Irak; Iz 11:11; 27:13; Oz 11:11; Mi 7:12; Za 10:10-11).

Jednak kluczowym fragmentem dotyczącym Egiptu w czasach ostatecznych jest Iz 19:

1 Wyrok na Egipt. Oto Pan, wsiadłszy na lekki obłok, wkroczy do Egiptu. Zadrżą przed Nim bożki egipskie, omdleje serce Egiptu w jego piersi. 2 Uzbroję Egipcjan jednych przeciw drugim, i walczyć będzie brat przeciw bratu, przyjaciel przeciw przyjacielowi, miasto przeciw miastu, królestwo przeciw królestwu. 3 Dozna wstrząsu duch ożywiający Egipt, a jego zaradność zniweczę. Więc radzić się będą bożków i czarodziejów, wróżów i czarnoksiężników. 4 Wydam Egipcjan w ręce srogiego pana; okrutny król będzie nimi władał – wyrocznia Pana, Boga Zastępów. 5 Zginą wody z morza, rzeka opadnie i wyschnie, 6 kanały poczną cuchnąć, ramiona Nilu w Egipcie zmaleją i wyschną; trzcina i sitowie powiędną. 7 Ogołocone będą brzegi Nilu, cała roślinność Nilu uschnie, wyginie, i już jej nie będzie. 8 Rybacy będą wzdychali i zasmucą się wszyscy, którzy wędkę zarzucają w Nilu; a ci, którzy rozciągają sieci na powierzchni wody, będą rozpaczali. 9 Wstydu doznają pracujący koło lnu, gręplarki i tkacze najbielszego płótna. 10 Przedsiębiorcy będą załamani, a wszyscy najemnicy – zgnębieni na duchu. 11 O, jak są głupi książęta Soan! Mądrzy doradcy faraona tworzą głupią radę. Jakże możecie mówić faraonowi: Jestem uczniem mędrców, uczniem dawnych królów? 12 Gdzie są, proszę, twoi mędrcy? Niech tobie się pokażą i niech objawią, co postanowił Pan Zastępów względem Egiptu. 13 Zgłupieli książęta Soan, mylą się książęta z Nof, zwiedli Egipt naczelnicy jego nomów. 14 Pan rozlał w nich ducha obłędu; oni zwiedli Egipt na błędną drogę, w każdym jego dziele, podobnie jak pijak wymiotujący schodzi ze swej drogi. 15 I Egipt nie osiągnie żadnego dzieła z tych, których dokonuje głowa i ogon, palma i sitowie. 16 W ów dzień Egipcjanie staną się jak kobiety: będą drżeć i będą się lękać na widok poruszenia ręki, którą Pan Zastępów podniesie przeciw nim. 17 Wtedy Ziemia Judzka stanie się postrachem Egiptu. Ile razy mu się ją przypomni, strach go ogarnie z powodu zamiaru, który Pan Zastępów powziął przeciwko niemu. 18 W ów dzień będzie pięć miast w kraju egipskim, mówiących językiem kananejskim, które przysięgać będą na Pana Zastępów; jedno z nich będzie zwane Ir-Haheres. 19 W ów dzień będzie się znajdował ołtarz Pana pośrodku kraju Egiptu, a przy jego granicy stela na cześć Pana. 20 Będą to znaki i świadectwa o Panu Zastępów w kraju egipskim. Kiedy wobec ciemiężycieli zawezwą Pana na pomoc, pośle im wybawiciela, który będzie ich bronił i ocali. 21 Wtedy Pan da się poznać Egipcjanom; Egipcjanie zaś nie tylko uznają Pana w ów dzień, ale czcić Go będą ofiarami ze zwierząt i z pokarmów, składać też będą śluby Panu i wypełnią je. 22 Choć Pan dotknie ciężko Egipcjan, przecież ich uzdrowi; oni zaś nawrócą się do Pana, który ich wysłucha i uleczy. 23 W ów dzień będzie otwarta droga z Egiptu do Asyrii. Asyria przyjdzie do Egiptu, a Egipt do Asyrii. Lecz Egipt służyć będzie Asyrii. 24 W ów dzień Izrael, trzeci kraj z Egiptem i z Asyrią, będzie błogosławieństwem pośrodku ziemi. 25 Pan Zastępów pobłogosławi mu, mówiąc: Błogosławiony niech będzie Egipt, mój lud, i Asyria, dzieło moich rąk, i Izrael, moje dziedzictwo.

W tym proroctwie Izajasza widzimy trzy części:

1. Jezus przyjdzie do Egiptu i będzie to kulminacyjny moment historii tego narodu (19:1).

2. Jako przygotowanie na przyjście Pana do Egiptu, Bóg zaplanował wcześniej swoją odkupieńczą dyscyplinę (19:2-15). Bóg spowoduje wielki spór polityczny w Egipcie (w. 2-4). Będzie on polegał na tym, że Bóg wzbudzi wojnę domową (w. 2); zniszczy egipskie plany ocalenia (w. 3a) i pozwoli na to, by przez pewien czas władzę nad nim sprawowały okrutne rządy Antychrysta (w. 3b-4).
Następnie Bóg sprawi, że Nil wyschnie (w. 5-10). Izajasz opisuje reakcje łańcuchową związanych z tym wydarzeń, które rzucą Egipt na kolana. Rzeka wyschnie (w. 5); stanie się cuchnąca z powodu śmierci ryb i roślin (w. 6-7); nastąpi kryzys wśród rybaków (w. 8); kryzys wśród pracowników tekstylnych (w. 9); aż w końcu rozpad fundamentów życia (w. 10). Wody Nilu zostaną zatrute (Obj 8:10-11), a następnie zamienią się w krew (Obj 16:4-7).
Dalej, Bóg zabierze swoją mądrość od przywódców rządowych Egiptu (19:11-15). Doprowadzi to do niemożliwości rozwiązania przez rząd problemów Egiptu w Czasach Ostatecznych (w. 11-13); Bóg pośle ducha obłędu, który sparaliżuje rząd (w. 14-15).

3. Boża chwała zostanie uwolniona nad Egiptem (19:l6-25). Izajasz ogłasza pięć proroczych wyroków „w owym dniu”, które muszą być ogłoszone w proroczym wstawiennictwie (w. 16-17; 18; 19-22; 23; 24-25).

Iz 19 mówi o tym, że Bóg, w swoim miłosierdziu ma niezwykły plan dla Egiptu, że będzie w nim potężnie działał i że Reszta narodu zwróci się do Jezusa, pokocha Go i będzie przez niego zbawiona. Zbudują oni ołtarz i słup pamiątkowy jako świadectwo ich miłości do Jezusa (w. 19-20a). Zostanie uwolniony potężny ruch modlitwy, który będzie wołał we wstawiennictwie o uwolnienie ich od opresji Antychrysta (w. 20b, 22). Ojciec usłyszy ich modlitwy i Jezus przyjdzie do nich. Po Powtórnym Przyjściu, Egipt będzie znał Jezusa i dochowa złożonej Mu przysięgi (w. 21). Bóg uderzy Egipt, aby go uzdrowić (w. 22). Boże błogosławieństwo zjednoczy Izrael, Egipt i Asyrię (w. 24-25).

Czy wobec takiego planu Boga możemy być obojętni na to, co dzieje się w tym kraju? Są takie momenty w historii, kiedy otwierają się drzwi do wielkich zmian. Wtedy całe narody i pokolenia wchodzą do nowej rzeczywistości. Jednak potrzeba modlitwy i Bożej łaski, aby te zmiany dokonały się w sposób zgodny z Bożym planem. Nie każda zmiana jest dobra i nie każda pochodzi od Boga. Napięcie, które powstaje w narodzie, jeśli nie będzie poddane Bogu ma potencjał również do wprowadzenia zamieszania, anarchii i zwiedzenia – to nie zmienia ostatecznego Bożego planu, ale wprowadza cierpienie i niepotrzebne ofiary.

W ostatnich latach sporo słyszeliśmy na temat „przebudzenia” w Egipcie – wielu ludzi nawracało się i było otwartych na ewangelię. Jednak napięcie, które w tej chwili obserwujemy może uwolnić również siły przeciwne (np. islamscy ekstremiści), które mogą ograniczyć lub wręcz zatrzymać Boże dzieło w tym narodzie.

Dlatego Egipt potrzebuje teraz naszej szczególnej modlitwy. Modlitwy, która będzie zgodna z wolą Bożą dla tego kraju. Boża wola została jasno przedstawiona przez proroka Izajasza, więc módlmy się jego słowami, ogłaszajmy Boże obietnice, a nie własne życzenia – w ten sposób staniemy się pomocnikami Boga i Jego narzędziem, przygotowującym narody na powtórne przyjście Jezusa.

Bóg sprawi, że Nil wyschnie (w. 5-10). Izajasz opisuje reakcje łańcuchową związanych z tym wydarzeń, które rzucą Egipt na kolana. Problemy polegać będą na wyschnięciu rzeki (w. 5); rzeka stanie się cuchnąca z powodu śmierci ryb i roślin (w. 6-7); kryzys wśród rybaków (w. 8); kryzys wśród pracowników tekstylnych (w. 9); rozpad fundamentów życia (w. 10). Wody Nilu zostaną zatrute (Obj 8:10-11), a następnie zamienią się w krew (Obj 16:4-7).
29
sty

Tęsknota za przyszłością

   Posted by: Jacek Sierka   in Duchowe refleksje

Nie wiem, czy jestem już za stary, czy jeszcze za młody, ale odkryłem, że nie ma we mnie tęsknoty za przeszłością, za młodością i za tym, co się dobrego kiedyś wydarzyło. Nie wiem dlaczego; może dlatego, że nie jestem sentymentalny, a może dlatego, że wzrasta we mnie tęsknota za tym, co Bóg przygotował, a może to po prostu niezadowolenie z tego, co jest, albo wszystkie te rzeczy razem. Nie jestem też typem marzyciela, oderwanego od rzeczywistości, więc to też nie jest jakaś ucieczka w świat fikcji i marzeń. Przeżywałem taki stan może 2-3 razy i za każdym razem następowała w moim życiu bardzo poważna i radykalna zmiana.

Podobnie czuję się teraz. Wszystko we mnie woła, że coś się zmieni, że przychodzi coś nowego i wielkiego.

Czy można tęsknić za czymś, co ma się wydarzyć? Mam nadzieję, że tak…

25
sty

Bolesne badanie

   Posted by: Jacek Sierka   in Duchowe refleksje

Czy ktoś z was przechodził ostatnio trudny czas, lub okoliczności? Czy zastanawiałeś się dlaczego to na ciebie przyszło? Zobacz, co Bóg powiedział do Izraela na pustyni:

Powtórzonego Prawa 8:2  Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie.

No i wreszcie wiemy po co Bóg wyprowadził Izraela na pustynię na 40 lat; aby go utrapić, wypróbować i poznać, co jest w jego sercu… Pięknie… Bóg potrzebuje pustyni, żeby zobaczyć, co jest w sercu człowieka. Ale i człowiek potrzebuje pustyni, żeby poznać, co jest w jego sercu.

Czy mówiłeś kiedyś do Boga słowa typu: Panie całe moje serce należy tylko do Ciebie, kocham Cię całym sercem, Nie boję się śmierci, bo wiem, że pójdę do Pana itd. Czy jesteś pewny, że te słowa są prawdziwe? Czy chciałbyś może je sprawdzić? Jest na to sposób – pustynia i trudne okoliczności, np. gorzka woda zamiast słodkiej, brak jedzenia i picia, walki, jadowite węże, codzienny trud i mozół, lęk, niepewność jutra itd.

Bóg sprawdza nasze serca i robi to głównie dla nas, bo On zna nasze słabości, zanim staną się one jawne dla nas. Stąd wniosek – sprawdzanie naszego serca na pustyni jest aktem Jego miłości i miłosierdzia. Bóg po prostu objawia nam w miłości prawdę o nas samych.

Czy wiesz jakie myśli najczęściej przychodzą do głowy w czasie, kiedy zagrożone jest twoje życie? Kiedy rzeczywiście zagrożone jest że możesz stanąć przed Panem, to nie grają ci trąby anielskie pieśni w stylu „Wszyscy święci idą do nieba”; nie, wtedy przychodzi ci do głowy myśl: Czy Pan naprawdę mnie zna i czy przyzna się do mnie? Nagle uświadamiasz sobie, że to, że tobie się wydaje że znasz Pana to za mało – ważniejsze jest to, czy On zna ciebie. Myśl, że mogłoby się tak zdarzyć, że On ciebie nie zna sprawia, że jesteś jak rozlana woda. Jeśli On ciebie nie zna, to pozostaje tylko bezmierna rozpacz – nagle uświadamiasz sobie, że nie masz do kogo zwrócić się o pomoc, jeśli Jezus nie zna ciebie.

To straszne uczucie. Jestem pewny, że nie ma nic gorszego niż umrzeć i nie być poznanym i przyjętym przez Jezusa. Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić tej rozpaczy i beznadziei.

Czy jesteś pewny w swoim sercu, że znasz Pana i że chodzisz Jego drogami oraz że On zna ciebie? No właśnie, dlatego potrzebujemy pustyni. Lepiej przejść przez nią teraz, niż znaleźć się na niej w sytuacji, kiedy nie będzie powrotu.

Większość z nas zapewne odpowiedziałaby w tym miejscu: Ale ja wiem, że jestem zapisany w księdze życia i wiem, że po śmierci pójdę do Pana – i słusznie, nasza wiara ma być właśnie tego rodzaju pewnością, ale ja nie do końca o tym mówię. Nie mówię o kwestii zbawienia i potępienia; nie mówię o zakłamanych sercach, które sprawiają pozory pobożności, a są „obłokami bez wody i uschłymi drzewami” (zob. Jud 12-13). Nie mówię o tym, że „jakoś” (zob. Flp 3:11 – bardzo nam się Sławkowi i mnie to słowo jakoś podoba) ocalimy swoje życie – choćby przez ogień (zob. 1Kor 3:15), podczas, gdy całe twoje dzieło spłonie. Mówię o tym, że chciałbym stanąć twarzą w twarz z Jezusem i widzieć w Jego oczach pełnię radości i satysfakcji i chciałbym usłyszeć: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” (Mt 25:21.23). Inaczej mówiąc chciałbym otrzymać od Pana pełnię tej nagrody, którą On dla mnie przygotował, a nie tylko ocalić (przez ogień) swoje życie. Chciałbym móc powiedzieć jak Paweł: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego.” (2Tm 4:7-8). Posłuchajcie jak to pięknie brzmi po łacinie: „bonum certamen certavi, cursum consumavi et fidem servavi…” Nie mogłem się powstrzymać :-).

Czy chcę za dużo? Myślę, że nie, to jest właśnie to, czego Jezus pragnie dla każdego z nas. Dlaczego mielibyśmy zadowolić się czymś mniejszym?

I tak sobie myślę, że Jezus nie stawia nam zadań ponad nasze możliwości, On pragnie jedynie, abyśmy wypełnili Jego wolę, przez wypełnienie przykazań, żebyśmy byli święci i nienaganni, żebyśmy kochali Boga ponad wszystko, a innych jak samego siebie, abyśmy byli ubodzy w duchu, cisi, pokorni, miłosierni, czystego serca, żebyśmy byli mężni, mocni i wytrwali aż do końca, żebyśmy byli pełni Ducha i jeszcze parę innych rzeczy… Czy to za duże wymagania? 🙂 Nie, gdyby było inaczej, to by nam to Jezus powiedział (por. J 14:2).

To badanie serca może być bolesne, ale konieczne, abyśmy mogli zrobić pierwsze, a może następne kroki. Abyśmy do szli do pełni naszego powołania i przeznaczenia, abyśmy osiągnęli naszą Ziemię Obiecaną i nie umarli na pustyni.

Dlatego: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków.” (Jakuba 1:2-4)

21
sty

Ludzkie rozczarowania, to Boże spotkania

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

J23 nadaje ponownie :-). Czym więcej czasu upływa tym bardziej aktualny wydaje mi się to sformułowanie w tytule, które po raz pierwszy słyszeliśmy z ust Johna Clevelanda Chandlera.

Szpital, to miejsce, w którym jest wielu potrzebujących ludzi. Każdy tę potrzebę wyraża na swój sposób, ale trzy najliczniejsze grupy wg mnie to:

1. Wystraszeni i zagubieni. To ci, którzy niezależnie od swoich przekonań znaleźli się w rzeczywistości, która ich przerasta. Wiara okazała się za słaba, przekonanie, że sobie poradzą wszędzie i zawsze zawiodło, nadzieja na to, że jeszcze coś mogą zrobić zaczyna się chwiać i nagle okazuje się, że ich dom stoi na piasku. Takich ludzi jest stosunkowo łatwo pocieszać, ponieważ oni pragną pocieszenia jak ryba wody, ale wcale nie jest łatwo wzbudzić w nich wiarę, ponieważ właśnie niewiara opanowała ich prawie całkowicie. Tego rodzaju ludzie to jak dziurawe naczynia, których nie jesteś w stanie napełnić. Ich stan jest troszkę lepszy jedynie w momencie napełniania, ale chwilę później wracają do swojej beznadziei. Sporo „napracowałem się” z jedną taką osobą i efekt był dla mnie głęboko niesatysfakcjonujący, ponieważ osiągnąłem jedynie westchnienie i retoryczne pytanie: „No i co teraz z nami będzie?” Już miałem na końcu języka coś w stylu: „Ja wiem, co ze mną będzie – jak umrę to pójdę do Jezusa, a jak zostanę, to będę starał się żyć dla niego, natomiast nie wiem co będzie z tobą.” Oczywiście nie powiedziałem tego, bo mogłoby to ją zranić, ale nie chciałem już więcej z nią rozmawiać.

2. Rozgoryczeni i narzekający. To taki rodzaj niewiary i niezadowolenia, w którym chyba nawet sam Jezus nie mógłby zdziałać żadnego cudu (por. Mk 6:5). To ludzie typu: „No widzi pani, co ze mną zrobili, wzięli do szpitala zdrowego człowieka, a teraz… i tu zaczyna się lista chorób żalów i pretensji.” Nie byłem w stanie „przebić” się przy tego rodzaju postawie, to było jak mur – uświadomiłem sobie, że ci ludzie nie chcą słuchać, a jedynie wylewać z siebie swoją zapiekłą gorycz. Uciekałem od takich jak najdalej się dało i modliłem się, żebym nie musiał leżeć z kimś takim na jednej sali. Bóg wysłuchuje modlitwy grzesznika i daje mu to, co najlepsze.

3. Poszukujący prawdy. To zdecydowana rzadkość, aby na kogoś takiego trafić, szczególnie, jeśli to mężczyzna. Stanisławie, jeśli czytasz te słowa, to serdecznie cię pozdrawiam. Tak, Bóg dał mi przywilej spotkania człowieka, z którym przez wiele godzin toczyłem takie męskie rozmowy „o życiu i śmierci” tylko rano nie miał kto zrobić jajecznicy (jeśli ktoś pamięta Shreka 1) (tak naprawdę to rozmawialiśmy o Bogu i Biblii). To ludzie, o których mówił ostatnio Daniel Capri, że są już przez Boga przygotowani na przyjęcie prawdy. Musimy się o nich modlić i błogosławić ich. Ci ludzie z wdzięcznością przyjmują słowo prawdy i nadziei, bo gleba ich serca jest przygotowana przez Ducha.

Dlaczego piszę o tym, a nie o szpitalu, chorobie i leczeniu. No domyśl się. Przecież to, co Bóg ma najcenniejszego to jego dzieci, które czasami cierpią i chorują. Naszą misją nie jest rozważanie na temat chorób, ale wykorzystanie każdej okazji do głoszenia słowa nadziei i zbawienia. Wtedy nasze doświadczenia nabierają sensu i nie pytasz: „Dlaczego ja, człowiek wierzący muszę przez to przechodzić?” Może właśnie dlatego. Niech będzie błogosławiony Pan, we wszystkim. Parafrazując słowa apostoła Pawła, niech przez Kościół wieloraka w przejawach mądrość Boga stanie się jawna Zwierzchnościom na wysokościach nieba i ludziom na niskościach ziemi (por. Ef 3:10).

Te kilka dni to nie był dla mnie jakiś szczególnie trudny czas – ta terapia nie niesie ze sobą jakichś przykrych dolegliwości, ale przebywanie w takim szpitalu nie jest łatwym duchowo doświadczeniem. Myślę, że jest to miejsce w którym gromadzi się szczególnie dużo lęku, rezygnacji i braku nadziei. Symbolem ŚCO jest Kaduceusz, którego na próżno szukał Pat po całym centrum Kielc. A tu, proszę, znalazł się. Musimy wrócić do słowa Pata i przemodlić tę sprawę.

Głównym słowem, która dał mi Pan w tym czasie był werset z Prz 18:14.

Duch ludzki zniesie chorobę, lecz złamanego ducha któż dźwignie? (BT)
Duchem człowiek zwalczy nawet chorobę, lecz kto może podnieść złamanego na duchu? (BW)

To słowo idealnie pasowało do miejsca, czasu i sytuacji. Poraziło mnie prostotą i mocą. Kluczem do naszego zdrowia jest duch. Dzięki niemu jesteśmy w stanie pokonać „nawet” chorobę. Nie wiem, czy lekarz, który mnie operował jest wierzący, ale wyraził to w taki sposób: „Psyche jest bardzo ważna, dzięki niej pacjenci lepiej znoszą chorobę.” Walka toczy się o naszego ducha. Jeśli będzie zdrowy i będzie w jedności z Duchem Jezusa, to dzięki niemu jesteśmy w stanie zwalczyć chorobę. A kto dźwignie złamanego ducha, lub złamanego na duchu? Oczywiście Bóg jest w stanie podnieść złamanych na duchu i bardzo często to robi, tylko, że wtedy, gdy upadamy na duchu, wypadamy z miejsca chodzenia w zwycięstwie i stajemy się ofiarami. Bóg lituje się nad ofiarami, ale to nie jest cel naszego powołania. Bóg chce, żebyśmy chodzili w zwycięskim duchu, a nie w usposobieniu ofiary, którą musi nieustannie podnosić.

To pytanie zawarte w ww wersecie daje nadzieję wierzącemu, ale kto podniesie ducha niewierzącego, ateisty, agnostyka, kogoś, kto jest wrogiem Boga? Nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić.

Będąc w tym szpitalu najbardziej tęskniłem za wierzącymi, którzy noszą w sobie ducha niezwyciężonego, o jakiego modlił się Dawid (por. Ps 51:12). Żyjąc „normalnym”, chrześcijańskim życiem nawet nie wiesz, że posiadasz takiego ducha, ale masz go, wierz mi. Wystarczyła mi krótka rozmowa z kimś z kościoła i już mój duch ożywiał się, jakby dostał łyk świeżej, źródlanej wody.

Proszę cię nie pogardzaj tym, co masz, bo masz więcej niż tysiące ludzi wokół ciebie. Nie pozwól, żeby zwątpienie i jednostajność życia doprowadziły cię do miejsca może nie beznadziei, ale takiego pytania: „Jaki to ma sens?” Nie wystawiaj Boga na pokuszenie, bo może postawić cię w miejscu, w którym zobaczysz różnicę, ale to nie jest miejsce, do którego chciałbyś iść.

Ludzkie rozczarowania to Boże spotkania, ale Bóg bardziej kocha spotkania wśród dziękczynienia i uwielbienia; pełne radości i pasji. Biegnij do niego i bądź wdzięczny.

13
sty

Do zobaczenia…

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące

Kochani przyjaciele, dziękuję za wiele serdecznych i zachęcających słów. Mam nadzieję, że wkrótce znowu spotkamy się zarówno w wirtualnym, jak i rzeczywistym świecie. Za chwilę udaję się do szpitala na kilka dni, więc proszę o modlitwę. Jak wrócę to postaram się zaraz coś napisać – ale już teraz niektórzy śmieją się ze mnie nazywając mnie jaśnie-panem antycypując moje napromieniowanie jodem radioaktywnym (inni nazywają mnie J23 – że to niby połączenie jodu z nadawaniem).

Ja jednak wierzę, że Pan chce nas wszystkich, czyli swój kościół doprowadzić do swojej chwały, abyśmy wszyscy emanowali Jego blaskiem i mocą.

Niech tak się stanie. Amen i do zobaczenia.