Komentarz do książki A. Wommacka „Lepszy sposób modlitwy”
W rozdziale tym jest zawartych kilka ważnych spostrzeżeń.
Sprawa drzewa figowego i postawa Jezusa, to jedno z trudniejszych miejsc w Ewangelii. Nie mam na dzisiaj jasnej odpowiedzi kiedy to wydarzenie miało miejsce i dlaczego Jezus oczekiwał, że znajdzie na drzewie figi, skoro nie był to czas na figi. Wiem natomiast, że Ten, przez którego świat i wszystko, co w nim istnieje został stworzony, nie przeklina „niewinnych” drzew tak, że one usychają.
Jeśli Jezus oczekiwał na drzewie owocu, to nawet jeśli nie był czas na figi, to dla Jezusa owoc powinien się znaleźć. Nie wiem czy ma to bezpośredni związek z naszą sytuacją, ale dla mnie fragment ten mówi: muszę mieć przynajmniej tyle owocu, żeby Jezus nie odszedł zawiedziony, nawet jeśli nie jest to „czas na figi”, czyli nie jest to czas szczególnego przebudzenia i owocowania. Dla wierzącego, który ma liście (jest żywy i czerpie życie z Boga) zawsze jest „czas na figi”.
Ważne dla mnie jest zrozumienie tej zasady, że rzeczywistość duchowa dzieje się dokładnie w momencie, kiedy wypowiadane jest słowo. Niekiedy potrzebujemy czasu, aby zobaczyć skutki działania słowa w naturalnej rzeczywistości, ale Bóg nie zwleka z odpowiedzią. Tu potrzebna jest wiara. Bez wiary, jesteśmy osobami, które podążają „za widzeniem”. Dobre jest uwierzyć, kiedy widzimy działanie Boga, ale o wiele bardziej Bóg ceni tych, którzy „nie widzieli, a uwierzyli”. Wiara Abrahama Mojżesza, Marii, apostołów zawsze będzie wzorem do naśladowania.
Wiara powstrzymuje nas od zniechęcenia, kiedy nie widzimy natychmiastowych skutków modlitwy (słowa). To ważne!
Kolejną ważną myślą jest zrozumienie duchowych praw, które są tak samo niezmienne jak prawa naturalne. Do czasu, kiedy Bóg ich nie ominie, obowiązują one bezwzględnie i lepiej będzie dla nas jeśli je poznamy.
Myślę, że każdy z nas ma tendencję do takiego myślenia, że przecież Bóg w każdej chwili może zrobić wszystko, czyli zmienić to, co ustanowił i zawiesić działanie praw naturalnych i duchowych ze względu na naszą usilną modlitwę (tupanie nóżką).
Osobiście uważam, że Bóg przekracza prawa naturalne, kiedy sytuacja nie pozwala na inne rozwiązanie. I tylko wtedy. Nie robi tego dla naszego „widzimisię”. Domaganie się, aby Bóg to dla nas zrobił jest właśnie tym, co Biblia nazywa „kuszeniem Boga”, albo „wystawianiem Boga na próbę”. Nie wolno nam tego robić.
Te prawa nie są tylko naszymi ograniczeniami. Jest wiele praw, które mogą stać się w naszych rękach potężną bronią – np. prawo przeciwstawiania się diabłu i jego ucieczki.
Zamiast podejmować dramatyczne próby omijania Bożych praw („wykręcanie Bogu ręki”), może bardziej owocne będzie poznanie ich i zastosowanie w życiu?