Zbliża się jedno z tych świąt, które nie należą do Bożego kalendarza i w czasie którego oddaje się cześć nie Duchowi Bożemu, ale duchowi śmierci. To surowe słowa, ale takie jest moje przekonanie. Chciałbym przy tej okazji wyraźnie oddzielić dwie rzeczy:
1. Szacunek należny zmarłym i obowiązek godnego pogrzebu.
2. Cmentarny kult ducha śmierci.
Jest rzeczą oczywistą, że naszym zmarłym należy się szacunek i godny pogrzeb. Godny pogrzeb oznacza według mnie troskę o odpowiednią formę oraz miejsce pochówku. W Biblii widzimy wiele przykładów, w jaki sposób ojcowie wiary np. Abraham dbali o odpowiednie miejsce na grób dla swoich bliskich.
Jednak z drugiej strony Bóg dał Izraelowi prawo, które w istocie jest zakazem dotykania grobu, lub kości zmarłego człowieka:
Liczb 19:16 Podobnie będzie przez siedem dni nieczysty, kto w otwartym polu dotknie zabitego mieczem, zmarłego, kości ludzkich albo grobu.
To prawo właściwie zabraniało Bożemu ludowi tworzenia jakiegokolwiek kultu związanego z grobami. Oczywiście i w Izraelu z biegiem czasu doszło do nadużyć w tej dziedzinie, czego najwyraźniejszym przykładem jest kult grobów najbardziej znanych cadyków lub cała oprawa grobów np. Samuela czy Dawida. Ale kiedy wracamy do czasów biblijnych sprawa jest oczywista. Groby, po złożeniu w nich ciała należało wyraźnie oznaczyć i nie dotykać ich. To wyraźne oznaczenie grobów (z reguły pomalowanie białą farbą) nie było w żadnym wypadku formą ozdabiania ich – wręcz przeciwnie, oznaczenie grobów chroniło nieostrożnych przechodniów przed przypadkowym dotknięciem grobu i przez to przed zanieczyszczeniem się.
Ciekawa historia z tym związana: Istnieje przekonanie, że Mesjasz, kiedy będzie miał wejść do Jerozolimy, wejdzie przez Bramę Złotą, która jest na wprost Góry Oliwnej. Arabowie wiedząc o tym zamurowali tę bramę, a przy wejściu do niej (na zewnątrz murów) założyli swój cmentarz. Oni również wiedzą o tym, że Żydom nie wolno dotykać grobów, a tym bardziej po nich deptać, więc Mesjasz, jako prawowierny Żyd, nie będzie mógł przejść tą drogą do miasta.
A więc sposób traktowania zmarłych i grobów nie jest tylko sprawą kultury i zwyczajów, ale sprawą Bożego Prawa, a więc jest to sprawa, która nas zobowiązuje do zmiany kultury, jeśli jest ona sprzeczna z duchem Biblii. Nie ma więc usprawiedliwienia naszą chrześcijańską, czy polską tradycją – ta tradycja jest zła, ponieważ jest sprzeczna z Bożym nakazem.
Drugą sprawą jest kwestia czczenia grobów i cmentarzy.
Nie będę się tu skupiał na ewidentnym okultyzmie związanym z wywoływaniem zmarłych, rozmową ze zmarłymi czy wszystkim tym, co się wiąże ze zjawiskiem pod nazwą Halloween – na ten temat dużo jest w internecie i chyba dla wszystkich chrześcijan jest jasne, że dla Boga jest to obrzydliwe. Chcę napisać parę zdań na temat zwyczajów o wiele bardziej subtelnych i powszechnych.
Odwiedzanie grobów zmarłych.
Przede wszystkim musimy sobie zadać pytanie: Po co? Jeśli odwiedzenie grobu ma służyć przekazaniu informacji następnemu pokoleniu o jego przodkach, to myślę, że mamy do tego słuszne prawo. Jednak z reguły odwiedzanie grobów wiąże się z różną formą szukania kontaktu ze zmarłym – np. poprzez rozmowę, opowiadanie o swoim życiu, tęsknocie itd. W ten sposób utrwalamy w sobie przekonanie, że ten zmarły znajduje się blisko nas (w grobie), że możemy z nim nawiązać jakąkolwiek formę więzi, że on może nam w jakikolwiek sposób pomóc – czyli zastąpić nam pomoc Boga i ludzi żyjących. Dla mnie jest to nie do przyjęcia i uważam, że jest to sprzeczne z duchem Biblii. Wiem, że jest to bardzo delikatna kwestia. Szanuję ból i tęsknotę ludzi, którzy stracili kogoś bliskiego, ale to nie może zmienić Bożych nakazów, a jeśli naprawdę szukamy pocieszenia, to powinniśmy się zwrócić do Boga i do bliskich nam ludzi.
Palenie zniczy i świeczek.
Zwyczaj ten wywodzi się bezpośrednio ze zwyczaju Słowian i Bałtów, zwanego Dziadami. Jego zasadniczym celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności. Dziady obchodzono dwa razy w roku – na wiosnę (w okolicach 2 maja) i na jesieni (noc z 31 X na 1 XI – odpowiednik współczesnych Zaduszek). W najbardziej pierwotnej formie obrzędu dusze należało ugościć, (np. miodem, kaszą i jajkami) aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Wędrującym duszom oświetlano drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach, aby mogły spędzić tę noc wśród bliskich. Echem tego zwyczaju są współczesne znicze. A więc, kiedy zapalamy ogień na grobie zmarłego uprawiamy formę wywoływania duchów, zapalając im światło mające wskazać drogę do naszych domów. Zauważ, że z reguły niezbędnym atrybutem obrzędu wywoływania duchów, używanym przez media jest zapalona świeca, lub inny „żywy” ogień. Idea tego światła jest identyczna.
Strojenie grobów kwiatami i innymi ozdobami.
Do tego zagadnienia można jeszcze dołączyć budowanie bogatych i ozdobnych grobowców. Jest to najbardziej subtelna forma okultyzmu i pewnie najtrudniej będzie przekonać tych, którzy to robią od wielu lat, że jest to niewłaściwe.
Rozumiem motywacje ludzi, którzy zanoszą na cmentarz wszystko to, co ma ozdobić grób bliskiej osoby. Wiem, że robią to z najszczerszym przekonaniem, że wyrażają w ten sposób miłość i szacunek zmarłej osobie. Ale prawda jest taka, że ozdabiamy to, co czcimy – obraz, rzeźbę, drzewko, grób. W tym momencie wyrażamy naszą wiarę w to, że to nie jest tylko zwykły przedmiot, czy normalne miejsce, ale szczególne, cudowne lub magiczne.
Znam argumenty za; rozmawiałem na ten temat z moimi najbliższymi. Mógłbym je wyliczać i wyszłaby z tego długa lista, ale dla mnie sprawa sprowadza się do prostego rozumowania: gdzie jest w tej chwili mój bliski zmarły? Jeśli w niebie to ozdabianie grobu jest bez sensu, jeśli w piekle, to tym bardziej, a jeśli uważasz, że w grobie, to muszę cię wyprowadzić z błędu – jego tam nie ma.
Jeden z aspektów brutalnej prawdy w odniesieniu do naszych zmarłych jest to, że próbujemy po ich śmierci nadrobić brak miłości i szacunku, których nie okazaliśmy im za życia. O wiele łatwiej jest nam kochać zmarłych – w naszej pamięci z biegiem lat są coraz bardziej doskonali i kiedy z nimi „rozmawiamy” nad grobem, to z reguły się z nami zgadzają i rzadko dochodzi do kłótni – chociaż słyszałem i o takim przypadku, gdzie wdowa przez wiele lat odwiedzała grób swojego męża i za każdym razem wizyta kończyła się solidną kłótnią nad grobem (ze zmarłym mężem)!!!
Pomińmy jednak takie ekstrema. Reguła jest taka, że mąż, który rzadko lub wcale nie dawał żonie kwiatów, nadrabia to po jej śmierci i vice versa – żona, która nie szanowała swojego męża, ma potrzebę dbania o jego grób ze szczególną pieczołowitością.
W moim głębokim przekonaniu w polskiej tradycji nastąpiło niezmierne rozbudowanie kultu śmierci, które wyraża się przez wiele elementów – od uroczystych nabożeństw pogrzebowych, poprzez bogate, wspaniałe grobowce, aż do uprawiania współczesnego obrzędu Dziadów na cmentarzach. Cała ta kultura śmierci karmi ducha śmierci – jest to rodzaj uwielbienia okazanego duchowi śmierci, a przez to przychodzi na nas przekleństwo.
Zaprzestańmy tych praktyk, które sprowadzają na nas przekleństwo i okażmy uwielbienie dla „Boga żywych”. A co do ludzi, zastosujmy wspaniały werset księdza Twardowskiego:
Spieszmy się kochać ludzi – tak szybko odchodzą.