12
maj

Sprawdzenie fundamentów – miłość

   Posted by: Jacek Sierka   in Bieżące, Duchowe refleksje

Jestem przekonany, że Bóg mówi do nas, abyśmy sprawdzili, naprawili i umocnili fundamenty naszego duchowego życia. Kiedy Bóg mówi o powrocie do fundamentów, niekoniecznie oznacza to, że zmarnowaliśmy ostatnie lata i znowu trzeba wrócić do początku. Tak może być, ale w tym przypadku mam wrażenie, że chodzi o coś innego. Chodzi o przygotowanie mocnego i wielkiego fundamentu pod wielką budowlę nadchodzącego przebudzenia.

W Bogu nic nie jest zmarnowane; żadne doświadczenie pustyni, żadna próba, sukces czy porażka. On współdziała we wszystkim dla dobra tych, którzy go kochają, może więc trzeba by zacząć od tego, czy Go kochasz, a jeszcze lepiej „jak Go kochasz”.

Kiedy czytałem ostatnio ten werset: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec…” (1J 3:1) moją uwagę przykuło słowo „jaką”. I kiedy zacząłem to rozważać stwierdziłem, że miłość Ojca do nas, to „czyste szaleństwo”. Nie wyobrażam sobie patrzeć na mojego syna, który woła do mnie o pomoc w obliczu śmierci i całej zgrai rozwścieczonych ludzi i odwrócić się… A przecież wystarczyłoby jedno słowo… jeden zastęp aniołów…
Tato! Jeżeli możesz…!? Jeżeli możesz? A co jest niemożliwego dla Boga?
A później, zbity tak, że nie podobny do człowieka, konający Syn skarży się: „Boże mój, czemu mnie opuściłeś…!?”
Opuściłeś!? Czy ten, który wiele razy powiedział do człowieka: „Nie opuszczę cię, ani nie porzucę… (np. Joz 1:5) mógłby opuścić Swojego Syna w chwili śmierci?
Tak, On musiał Go opuścić i odwrócić od Niego Swoje Oblicze. Gdyby tego nie zrobił, nadal bylibyśmy skazani na potępienie…
Ojciec opuścił Swojego Syna jeden jedyny raz… Aby uratować ciebie i mnie. Dlaczego? Dla miłości!

Jak nazwać taką miłość? Słowa „ekstrawagancka” i „szalona” nie zdołają ogarnąć jej głębi i ognia.

Powrót do fundamentów, to przede wszystkim powrót do tej pierwszej i jedynej miłości, która zmieniła losy świata. Miłość Boga i Krzyż Jezusa to tajemnica, którą musimy zgłębiać ciągle od nowa, nawet jeśli nie jesteśmy w stanie jej w pełni ogarnąć. Popatrz JAKĄ miłością pokochał cię Ojciec. A miłość Jezusa jest tą samą miłością. I nasza miłość powinna być tą samą miłością. A może w ogóle nie ma innej miłości?

Jeśli w ogóle Bóg może zachorować, to właśnie zachorował „śmiertelnie” – z miłości.

I co my mamy z tym zrobić? Jak można odpowiedzieć na taką „chorą” miłość? Jedyną właściwą odpowiedzią jest zarazić się tą samą chorobą. Bóg pragnie przekazać wszystkim, którzy nie są „uodpornieni” na miłość swojego wirusa. To ważne, ponieważ nie chodzi tu o jakąkolwiek miłość z naszej strony, ale o dokładnie ten sam rodzaj, jaki widzimy u Ojca. Każda inna miłość ze strony Kościoła-Oblubienicy jest niegodna takiego Ojca i takiego Syna.

Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie? Że chora jestem z miłości. (Pnp 5:8)

This entry was posted on sobota, maj 12th, 2012 at 06:16 and is filed under Bieżące, Duchowe refleksje. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

One comment

taki1
 1 

nie będę się bronił przed tą chorobą, nie mam ani siły na to ani ochoty, jestem szczęśliwy

maj 21st, 2012 at 20:48

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment

Preview: