25
sty

Bolesne badanie

   Posted by: Jacek Sierka   in Duchowe refleksje

Czy ktoś z was przechodził ostatnio trudny czas, lub okoliczności? Czy zastanawiałeś się dlaczego to na ciebie przyszło? Zobacz, co Bóg powiedział do Izraela na pustyni:

Powtórzonego Prawa 8:2  Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie.

No i wreszcie wiemy po co Bóg wyprowadził Izraela na pustynię na 40 lat; aby go utrapić, wypróbować i poznać, co jest w jego sercu… Pięknie… Bóg potrzebuje pustyni, żeby zobaczyć, co jest w sercu człowieka. Ale i człowiek potrzebuje pustyni, żeby poznać, co jest w jego sercu.

Czy mówiłeś kiedyś do Boga słowa typu: Panie całe moje serce należy tylko do Ciebie, kocham Cię całym sercem, Nie boję się śmierci, bo wiem, że pójdę do Pana itd. Czy jesteś pewny, że te słowa są prawdziwe? Czy chciałbyś może je sprawdzić? Jest na to sposób – pustynia i trudne okoliczności, np. gorzka woda zamiast słodkiej, brak jedzenia i picia, walki, jadowite węże, codzienny trud i mozół, lęk, niepewność jutra itd.

Bóg sprawdza nasze serca i robi to głównie dla nas, bo On zna nasze słabości, zanim staną się one jawne dla nas. Stąd wniosek – sprawdzanie naszego serca na pustyni jest aktem Jego miłości i miłosierdzia. Bóg po prostu objawia nam w miłości prawdę o nas samych.

Czy wiesz jakie myśli najczęściej przychodzą do głowy w czasie, kiedy zagrożone jest twoje życie? Kiedy rzeczywiście zagrożone jest że możesz stanąć przed Panem, to nie grają ci trąby anielskie pieśni w stylu „Wszyscy święci idą do nieba”; nie, wtedy przychodzi ci do głowy myśl: Czy Pan naprawdę mnie zna i czy przyzna się do mnie? Nagle uświadamiasz sobie, że to, że tobie się wydaje że znasz Pana to za mało – ważniejsze jest to, czy On zna ciebie. Myśl, że mogłoby się tak zdarzyć, że On ciebie nie zna sprawia, że jesteś jak rozlana woda. Jeśli On ciebie nie zna, to pozostaje tylko bezmierna rozpacz – nagle uświadamiasz sobie, że nie masz do kogo zwrócić się o pomoc, jeśli Jezus nie zna ciebie.

To straszne uczucie. Jestem pewny, że nie ma nic gorszego niż umrzeć i nie być poznanym i przyjętym przez Jezusa. Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić tej rozpaczy i beznadziei.

Czy jesteś pewny w swoim sercu, że znasz Pana i że chodzisz Jego drogami oraz że On zna ciebie? No właśnie, dlatego potrzebujemy pustyni. Lepiej przejść przez nią teraz, niż znaleźć się na niej w sytuacji, kiedy nie będzie powrotu.

Większość z nas zapewne odpowiedziałaby w tym miejscu: Ale ja wiem, że jestem zapisany w księdze życia i wiem, że po śmierci pójdę do Pana – i słusznie, nasza wiara ma być właśnie tego rodzaju pewnością, ale ja nie do końca o tym mówię. Nie mówię o kwestii zbawienia i potępienia; nie mówię o zakłamanych sercach, które sprawiają pozory pobożności, a są „obłokami bez wody i uschłymi drzewami” (zob. Jud 12-13). Nie mówię o tym, że „jakoś” (zob. Flp 3:11 – bardzo nam się Sławkowi i mnie to słowo jakoś podoba) ocalimy swoje życie – choćby przez ogień (zob. 1Kor 3:15), podczas, gdy całe twoje dzieło spłonie. Mówię o tym, że chciałbym stanąć twarzą w twarz z Jezusem i widzieć w Jego oczach pełnię radości i satysfakcji i chciałbym usłyszeć: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” (Mt 25:21.23). Inaczej mówiąc chciałbym otrzymać od Pana pełnię tej nagrody, którą On dla mnie przygotował, a nie tylko ocalić (przez ogień) swoje życie. Chciałbym móc powiedzieć jak Paweł: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego.” (2Tm 4:7-8). Posłuchajcie jak to pięknie brzmi po łacinie: „bonum certamen certavi, cursum consumavi et fidem servavi…” Nie mogłem się powstrzymać :-).

Czy chcę za dużo? Myślę, że nie, to jest właśnie to, czego Jezus pragnie dla każdego z nas. Dlaczego mielibyśmy zadowolić się czymś mniejszym?

I tak sobie myślę, że Jezus nie stawia nam zadań ponad nasze możliwości, On pragnie jedynie, abyśmy wypełnili Jego wolę, przez wypełnienie przykazań, żebyśmy byli święci i nienaganni, żebyśmy kochali Boga ponad wszystko, a innych jak samego siebie, abyśmy byli ubodzy w duchu, cisi, pokorni, miłosierni, czystego serca, żebyśmy byli mężni, mocni i wytrwali aż do końca, żebyśmy byli pełni Ducha i jeszcze parę innych rzeczy… Czy to za duże wymagania? 🙂 Nie, gdyby było inaczej, to by nam to Jezus powiedział (por. J 14:2).

To badanie serca może być bolesne, ale konieczne, abyśmy mogli zrobić pierwsze, a może następne kroki. Abyśmy do szli do pełni naszego powołania i przeznaczenia, abyśmy osiągnęli naszą Ziemię Obiecaną i nie umarli na pustyni.

Dlatego: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków.” (Jakuba 1:2-4)

This entry was posted on wtorek, styczeń 25th, 2011 at 08:03 and is filed under Duchowe refleksje. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.

3 komentarze

Agata
 1 

Bardzo fajna stronka i treściwe wpisy. Dzięki! pozdrawiam

styczeń 25th, 2011 at 23:14
jola
 2 

bylam w niedziele na spotkaniu , kiedy mowil Pan o tym co tutaj jest napisane. Dziekuje Bogu, za to ze moglam to uslyszec.potrzebowalam tych slow.Ostatnio mialam trudny okres w swoim zyciu i teraz rozumiem ze to mialo sens.Najwspanialsze jest to, ze dzieki tym problemom zblizylam sie do Boga, chce Go poznawac i byc przy Nim:)

luty 3rd, 2011 at 12:13
 3 

Witam, bardzo się cieszę, że to słowo było aktualne i żywe. Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

luty 5th, 2011 at 17:02

Leave a reply

Name (*)
Mail (will not be published) (*)
URI
Comment

Preview: