Dzisiaj nasz przyjaciel El’ad zabrał nas do ultraortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej Mea-Shearim. On sam był w tej dzielnicy pierwszy raz (mieszka w kibucu na północy Izraela). Jeśli ktoś chciałby sobie sprawdzić na planie Jerozolimy, gdzie jest ta dzielnica, to trzeba szukać wokół ulic: Malkei Israel, Ge-ula i Mea Shearim.
Ciekawe rzeczy, których dowiedzieliśmy się od niego:
Dzielnicę zamieszkują ortodoksyjni i ultraortodoksyjni Żydzi (różnica między nimi jest niewielka). Żydzi mieszkający w Izraelu patrzą na tę dzielnicę, jak na średniowieczne miasto w mieście. Domy są dość biedne i rzeczywiście wieje historią, chociaż większość domów wybudowana została na początku XX wieku. Ale to, co sprawia, że czuć na każdym kroku historię, to ludzie, którzy żyją tak, jak przez ostatnie setki, a może tysiące lat. Myślę tu o mentalności i sposobie życia, bo oczywiście używają wszystkiego na co ich stać.
Szabat jest tu rzeczywiście świętym dniem. Większość ulic zastawionych jest szlabanami, żeby nie można było wjechać samochodem, a jeśli w jakiś sposób uda się tam wjechać, to konsekwencje mogą być przykre. Ci z pozoru bardzo łagodni ludzie, mogą bardzo łatwo zniszczyć kamieniami samochód intruza.
Zjedliśmy falafela w małej knajpce przy Malkei Izrael. Falafel to coś podobnego do kebaba, tylko zamiast mięsa wkładają takie kulki, jakby klopsiki, ale nie wiem z czego one są zrobione.
El’ad czytał nam różne plakaty, które są porozwieszane wszędzie (oczywiście po hebrajsku). Niezwykłe jest to, że większość z nich wzywa do obalenia rządu, nazywając polityków przestępcami i mordercami. Zresztą w ogóle mieszkańcy Mea-Shearim nie uznają państwa Izrael, gdyż czekają na Mesjasza, który wyzwoli Izraela i rozpocznie rządy na ziemi – pod pewnymi względami mają prorocze wejrzenie :-).
Ludzie rozmawiają ze sobą głównie w Jidisz, bo język hebrajski traktują jako język święty. Zdarza się nawet, że jeśli zapyta Żyd o coś jakiegoś ultraortodoksa po hebrajsku, to on odpowiada po angielsku.
Ludzie ci mieszkają z reguły w dużej ciasnocie – rodzina z ośmiorgiem dzieci jest małą rodziną i takie rodziny mieszkają w 2-3 pokojach. Oczywiście ultraortodoksi nie pracują, tylko modlą się i studiują Torę. Pobierają od państwa jakieś bardzo niewielkie wsparcie, a resztę utrzymania dostają od Żydów z za granicy – w większości z USA. W zamian za to oni się o nich modlą. Żyją w bardzo tradycyjny sposób – zgodnie z prawem. Np. mężczyzna nie wybiera sobie żony, ani kobieta męża – robi to za nich swatka. Oczywiście przyszli małżonkowie muszą pochodzić z rodzin ortodoksyjnych. O przestrzeganiu przykazań chyba nie trzeba pisać…
Innych ludzi (Arabów, niewierzących Żydów, pogan) po prostu ignorują. Sami czują się mieszkańcami tej ziemi i nie dopuszczają myśli, że ktoś mógłby się czuć tak samo.
Słuchając tego wszystkiego doszliśmy (z Mariuszem) do jednej konkluzji: oni potrzebują ewangelii tak samo jak wszyscy inni ludzie. Warto jeszcze raz uświadomić sobie, że ewangelia to nie wymysł zachodniego chrześcijaństwa, ale słowo, które Jezus najpierw głosił Żydom.
Dlatego też rano modliliśmy się o Izrael, ogłaszając Boże obietnice dane dla niego w Biblii.
Tags: Izrael, Mea-Shearim
One comment
Leave a reply